Do przerwy rządził Enea Zastal BC, po przerwie pazury pokazał Rawlplug Sokół. Zielonogórzanie pokonali beniaminka z Łańcuta 81:72, ale pokaźny kapitał zgromadzony w pierwszej części gry topniał w drugiej części spotkania.
Pierwsza i druga kwarta przebiegały pod dyktando zielonogórzan. W końcówce drugiej kwarty Zastal prowadził już różnicą 21 punktów, a do przerwy było 44:27. Goście schodzili do szatni bez ani jednego celnego rzutu z dystansu, na jedenaście prób. Ta statystyka zmieniła się po przerwie. Na korzyść gości.
Tuż po rozpoczęciu trzeciej kwarty z dystansu trafili kolejno: Corey Sanders, Delano Spencer i Raynere Thornton. Okazała przewaga zielonogórzan zaczęła topnieć. Goście poniżej 10 “oczek” zeszli na początku czwartej kwarty, a Zastalowi “trójki” nie wpadały.
4,5 minuty przed końcem, gdy z dystansu trafił Mateusz Szczypiński zrobiło się już tylko 71:66. W końcówce jednak górą było doświadczenie m.in. Przemysława Żołnierewicza, który umiejętnie wymuszał faule i rzuty wolne oraz postawa Alena Hadzibegovicia. Dwie minuty przed końcem Czarnogórzec trafił jedyną w drugiej połowie “trójkę” dla zielonogórzan i Zastal odskoczył na 13 “oczek”. Skończyło się +9 i Zastal tym samym wygrał po raz siódmy w sezonie. “Żołnierz”, który powraca do zdrowia grał mniej niż zwykle. Ani przez moment na parkiecie nie pojawił się zmagający się z chorobą Bryce Alford. Najwięcej punktów, 22 po obu stronach zdobyli: Hadzibegović dla zielonogórzan i Sanders dla Sokoła.
Teraz przed zielonogórzanami przygotowania do piątkowego meczu w Stargardzie ze Spójnią. W przyszłym tygodniu zielonogórzanie będą w hali CRS gospodarzami turnieju ENBL. Zastal zmierzy się z BK Sigal Prisztina (Kosowo) i z Polskim Cukrem Startem Lublin.