Enea Stelmet Zastal na tarczy wrócił z Rumunii. Zielonogórzanie przegrali z CSO Voluntari w ramach ligi północnoeuropejskiej 77:97.
Deficyty zielonogórzan są znane, a rumuński przeciwnik jeszcze je uwypuklił. Chodzi zwłaszcza o przegraną tablicę. Zielonogórzanie zebrali zaledwie 24 piłki, przy 45 rywali. Do tego rzuty z dystansu. Element, który kuleje w Zastalu od dawna. Podopieczni Davida Dedka trafili ledwie 4 próby na 20. Rywal trzy razy więcej. Nasz trener stwierdził, że statystyki nie wszystko mówią o tym meczu.
O ile pierwsza połowa spotkania była jeszcze wyrównana, to w drugiej nastąpił już odjazd miejscowych. Do przerwy Zastal przegrywał tylko pięcioma punktami, po trzeciej kwarcie było to już 10 punktów różnicy, a w czwartej prowadzenie gospodarzy zaczęło sięgać 20 “oczek”. I tak też się skończyło.
Zastal przegrał po raz drugi w lidze ENBL. I bardziej niż na wynik zielonogórzan w tych rozgrywkach patrzymy na to, co da biało-zielonym korzyść w meczach polskiej ligi. Na plus występ powracającego do gry Jana Wójcika, który zdobył najwięcej, 19 punktów dla Zastalu w Rumunii. W składzie był, ale nie wystąpił ani przez moment Marcin Woroniecki, a w Zielonej Górze został Novak Musić. Z kontuzją grał za to James Washington.
Zastal szykuje się już na poniedziałkowe starcie Orlen Basket Ligi. W hali CRS zielonogórzanie podejmą MKS Dąbrowa Górnicza (19:00).