Na temat ulicy Partyzantów w mieście narosło sporo mitów i zafałszowań. Niegdyś samowystarczalna ulica była jednym z najbezpieczniejszych miejsc w Zielonej Górze, a to dlatego, że mieszkali na niej funkcjonariusze służb mundurowych.
W XI rocznicę powstania Milicji Obywatelskiej w całej Polsce podjęto decyzję, aby w miejscowościach, które nie mają osobnych jednostek milicyjnych budować nowe budynki Komend Wojewódzkich Milicji Obywatelskich. Jednym z takich miejsc była Zielona Góra, która po uzyskaniu w 1950 r. statusu miasta wojewódzkiego nie posiadała takiej jednostki. Należało ją w takim razie wybudować!
Podjęto decyzję, aby nową siedzibę organów ścigania ulokować na ogromnych i pustych połaciach przy ówczesnej… ul. Wąskiej. Prócz budynku, w którym miała znaleźć się Komenda Wojewódzka Milicji Obywatelskiej, Komenda Rejonowa Milicji Obywatelskiej, Służba Bezpieczeństwa, a także nowa siedziba Prokuratury Rejonowej i Wojskowy Sąd Garnizonowy planowano wybudować w odległości kilkunastu metrów osiedle mieszkaniowe składające się z czterech bloków oraz przedszkole przyzakładowe przeznaczone tylko i wyłącznie dla dzieci funkcjonariuszy. Przystąpiono do szybkiej realizacji zadania. W związku z brakiem siły roboczej do wybudowania obiektów zmobilizowano więźniów pobliskich aresztów i zakładów karnych, którzy w ramach odbywanej kary budowali budynki dla służb mundurowych. Więźniów pilnowały naprzemiennie oddziały Milicji oraz Służby Więziennej. Taki chichot historii, a jednocześnie bardzo dobre rozwiązanie. Całość kompleksu oddano do użytkowania w 1956 r.
Każdy z bloków posiadał cztery klatki schodowe oraz dwa piętra. W każdej klatce znajdowało się 8-9 mieszkań jedno- dwu- i trzypokojowych. Stąd, że tych ostatnich było najmniej. Piwnice poszczególnych bloków były ze sobą połączone korytarzem, a tylko jeden blok oznaczony dzisiaj numerami 24-30 posiadał schron obrony cywilnej z czerpnią powietrza. Zresztą jest to jeden z najciekawszych bloków ze względu na fakt, że jeszcze w latach 2000 jako jedyny posiadał dwa wyjścia z klatki schodowej. Na tzw. dziedzińcu znajdował się plac zabaw dla dzieci.
Nowy budynek Milicji Obywatelskiej posiadał dwie kondygnacje w ziemi oraz dwie kondygnacje naziemne. Znajdowały się w nim wszystkie niezbędne urządzenia do podtrzymywania prądu oraz wody, w trakcie niezaplanowanych braków lub awarii. Musiało być to dostosowane, gdyż w w budynku znajdowały się także pomieszczenia dla osób zatrzymanych. Dodatkowo funkcjonariusze mieli możliwość skorzystania na miejscu ze stołówki z kuchnią, która znajdowała się wewnątrz budynku. Obok budynku znajdował się także schron, gdzie w przypadku jakiejkolwiek awarii lub nieplanowanych działań można było w szybki sposób się schronić.
Na początku 1960 r., ulica przy której znajdował się budynek milicji, prokuratury oraz bloki mieszkalne została przemianowana na ul. Partyzantów. W późniejszych latach pomiędzy blokami wybudowano sklep spożywczy, popularnie zwany „Melonem”, gdzie właściciel rozdawał za darmo produkty spożywcze, kiedy termin ważności dobiegał końca.
Na temat całego kompleksu przy ul. Partyzantów wśród mieszkańców miasta narosło mnóstwo mitów oraz niedopowiedzeń. Jednym z nich jest ten o połączeniu korytarzami budynków policji z osiedlem. Nie ma takich korytarzy i nigdy nie było. Nie było także planów połączenia i stworzenia „podziemnego miasta”. Kolejnym mitem jest rozpowszechniana informacja, że bloki mieszkalne i budynek komendy z lotu ptaka układa się w literę „UB”, aby lotnictwo nie bombardowało kompleksu. Gdyby tak było, to byłby to idealny sposób na rozpoznanie lotnicze budynków, które w trakcie wojny byłyby jako pierwsze zniszczone. Ponadto budynki mogą przypominać te litery, ale bardziej na zdjęciach lotniczych wyglądają w „BU”, czyli… bez uwag?
Od 1990 roku w budynku Komendy mieściła się już policja – wojewódzka i miejska oraz prokuratury (rejonowa i okręgowa). Budynki mieszkalne zostały sprzedane i obecnie znajdują się tam mieszkania prywatne. Kiedy doszło do nowego podziału administracyjnego, zlikwidowano w Zielonej Górze Komendę Wojewódzką Policji i doszło wówczas do jednej zabawnej historii. Otóż nowa KWP miała znajdować się w Gorzowie Wlkp. W związku z tym gorzowscy policjanci przyjechali do Zielonej Góry i skonfiskowali największą antenę nadawczą z budynku, gdyż w Gorzowie Wlkp. była mniejsza. Ot, lubuskie piekiełko.
#NieznanaZielonaGóra #MiastoZG #ZielonaGóra #DawnaZielonaGóra #Partyzantów
Źródła:
-opracowania własne;
-wspomnienia byłych i aktualnych mieszkańców ul. Partyzantów oraz funkcjonariuszy policji i prokuratorów.
Tekst:
dr Grzegorz Biszczanik – historyk, filokartysta, znawca dziejów Zielonej Góry