Igrzyska fajne, choć jedzenie mogłoby być lepsze. Paryż opuścili już sportowcy, najpierw rywalizowali pełnosprawni, a następnie odbyły się zmagania paralimpijskie.
Dwa medale – złoty i brązowy przywiózł z nich Piotr Grudzień. Dla tenisisty stołowego Startu Zielona Góra były to piąte igrzyska, więc jeśli chodzi o ocenę, ma duże porównanie.
Wydaje mi się, że to były najlepsze igrzyska, jeśli chodzi o atmosferę. Bilety były wyprzedane, frekwencja była rewelacyjna, a doping było czuć. W Londynie było mało ludzi, w Tokio graliśmy bez kibiców.
A z czym Francuzi mogliby sobie poradzić lepiej? Mankamenty można było znaleźć na… kuchni.
Tutaj wiem, że zawodnicy narzekali na jedzenie i my też narzekaliśmy. Pełnosprawni zawodnicy mogli narzekać na tłumy na stołówce i to, że było “wyjedzone”. U nas też – choć było nas mniej – kolejki były. Samo jedzenie uznaję jako średnie. Każdy znalazł raczej coś dla siebie.
Za cztery lata igrzyska odbędą się w Los Angeles.