Biegacie? Uprawiacie cross fit? A teraz połączcie to w jedno, przy założeniu, że tor musicie pokonać jak najszybciej. Szaleństwo? Tak, ma ono swoją nazwę. To Spartan Race, czyli rywalizacja, która pochłonęła bez reszty Rafała Kaszę.
Zielonogórzanin, przedsiębiorca, który postanowił przejść metamorfozę. W pół roku z pana z oponką stał się wyrzeźbionym gościem, którego pochłonął Spartan Race.
– To takie współczesne igrzyska śmierci. Ludzie poszukują dzisiaj dużo wrażeń, chcą sprawdzać granice psychicznych i fizycznych możliwości. Te biegi odbywają się w górzystych terenach, u podnóża stoku narciarskiego. W trudnych warunkach. Są trzy dystanse naszpikowane różną ilością przeszkód.
Jest bieganie, skakanie, omijanie przeszkód, dźwiganie ciężkich worków i gimnastyczne przeszkody, gdzie chwyt trzeba mieć nie lada mocny. Dziś Kasza mówi z dumą: – Jestem jednym z najlepszych w Polsce zawodnikiem w biegach przeszkodowych.
Nim do tego doszedł była ciężka praca. Zaczęło się od biegania, potem doszedł cross fit. Dziś to już świadoma, sprecyzowana harówka.
– To nie są treningi, że pochodzę po sali w siłowni i zrobię z dwa zdjęcia. Mój trening, to trzy godziny ciężkiej, fizycznej pracy i to takiej, że niektórzy mogliby tego nie przeżyć (śmiech). Połączenie cross fitu, biegania, pływania. Do tego spa. To było połączone. Wiele wyrzeczeń, trzeba było skrupulatnie dzień planować. Ludzie z branży sportowej doskonale wiedzą, że wszystko jest możliwe.
Skoro niemożliwe nie istnieje, to Kasza sam postanowił zbudować tor do Spartan Race. Praca nad przeszkodami, które jak mówi wykonał na czuja, od wykarczowania do przecięcia wstęgi zajęła pół roku. Pod koniec marca zaprosił wszystkich chętnych na wspólne zajęcia. Tor mieści się na ul. Kożuchowskiej.
– Chciałem zrobić trening na 20 osób, a zrobiło się 120 osób, co przerosło moje oczekiwania. Takich torów w Polsce nie ma. Zazwyczaj ludzie posiadają jedną przeszkodę. A ja chciałem zrobić wszystkie przeszkody, które są na zawodach Spartan Race. To mi się udało.
Kolejny otwarty trening zielonogórski gladiator planuje w Wielką Sobotę, 15 kwietnia. Sam tydzień wcześniej wystąpi na zawodach Spartan Race na krakowskich Błoniach. Po świętach uda się do Madrytu. W planie są jeszcze występy w Paryżu i w Barcelonie, a marzeniem udział w mistrzostwach świata w Stanach Zjednoczonych.
– Mnie się to bardzo podoba. Wierzę w ideę takiej rywalizacji. Jesteśmy współczesnymi gladiatorami. Walka dobra ze złem. Dobro to zawodnicy, zło to cały ten tor przeszkód – kończy Kasza.
Cała rozmowa do wysłuchania poniżej.