Czy to był ostatni mecz Enei Zastalu BC w hali CRS w tym sezonie? To bardzo prawdopodobny scenariusz, bo zielonogórzanie przegrali ze Śląskiem Wrocław 67:85. W obu zespołach zabrakło czołowych graczy.
Zastal z mistrzem walczył bez kontuzjowanych Przemysława Żołnierewicza i Sebastiana Kowalczyka. W szeregach gości nie zagrali obcokrajowcy Jeremiah Martin, Vasa Pušica i Justin Bibbs. Bardziej jednak ubytki było widać po stronie zielonogórzan.
Choć pierwsza kwarta była bardzo obiecująca. Zastal świetnie zaczął, na półmetku pierwszej kwarty było 13:4 po “trójce” Szymona Wójcika i lay-upie Dušana Kutlešicia, a po pierwszych dziesięciu minutach 20:11. Wraz z upływem czasu więcej argumentów, doświadczenia i przede wszystkim sił było po stronie gości.
Łukasz Kolenda (na zdjęciu – dop. mk) zaczął trafiać z dystansu (w całym meczu 5/6 za 3 pkt.), a pod koszem nie tylko więcej doświadczenia, ale i centymetrów mieli Artsiom Parakhouski i Aleksander Dziewa. Gdy do tego dołożyć słabą skuteczność rzutową zielonogórzan (1/7 z dystansu Bryce’a Alforda), a także sporą jak na Zastal liczbę strat (w całym meczu 18), to Śląsk już w drugiej kwarcie wyszedł na prowadzenie i do przerwy miał +5, a po zmianie stron miał mecz pod pełną kontrolą. W czwartej kwarcie przewaga była już dwucyfrowa. Głębsza rotacja objawiła się też w punktach zmienników. Gracze Śląska z ławki rzucili aż 37 punktów, dla porównania zielonogórscy zmiennicy dorzucili 19 “oczek”. Indywidualnie najwięcej dla Zastalu rzucił Kutlešić – 17, dla Śląska Kolenda 24.
Zastal przegrał i ma tym samym bilans 16-13, taki sam jak Grupa Sierleccy Czarni. Słupszczanie też w sobotę przegrali, w Gliwicach ulegli ekipie Tauronu GTK 64:84. Wszystko rozstrzygnie się w środę, 3 maja. Zastal w ostatniej kolejce zmierzy się w Warszawie z Legią. By dać sobie szansę na oglądanie się na rywali, zielonogórzanie musieliby wygrać w stolicy z Łukaszem Koszarkiem i spółką. Jak mówi trener Oliver Vidin w tym meczu raczej też zabraknie “Żołnierza” i “Kowala”.