Przełom lat 60. i 70 XX wieku, to zdecydowany rozkwit Zielonej Góry. Powstają nowe ulice, osiedla, restauracje i obiekty handlowe. Czasami jednak dochodziło do zdarzeń, o których nie chciano pamiętać i niewiele nawet pisano w prasie – katastrofy budowlane.
To właśnie w II połowie XX wieku powstawało najwięcej nowych osiedli w mieście. Budowano nie tylko wielkie blokowiska, ale także osiedla domków jednorodzinnych. Miasto było jednym wielkim placem budowy i wszędzie, gdzie wzrok sięgał coś budowano.
W 1968 roku powstało jedno z największych w mieście osiedli domków jednorodzinnych zlokalizowane w rejonie ul. Jaskółczej i Botanicznej. Znajdujące się tam ulice posiadały ptasie nazwy – Pawia, Bociania, Łabędzia, Orla etc. To miała być sztandarowa inwestycja Spółdzielczego Zrzeszenia Budowy Domków Jednorodzinnych w Zielonej Górze. Osiedle samowystarczalne ze szkołą i osiedlowym sklepem.
Na początku lat 70. na osiedlu WSS „Społem” reagując na brak w tym rejonie miasta placówki handlowej oraz z ogólnie przyjętymi wytycznymi, że każde osiedle miało mieć łatwy dostęp do produktów spożywczych, postanowiono wybudować tam nowy sklep wielkopowierzchniowy, który miał spełniać funkcje sklepu osiedlowego. Na jego budowę wyznaczono sporej wielkości działkę na niewielkim wzgórzu, gdzie taki obiekt miał stanąć. Rozpoczęto budowę, która…niestety nie miała szczęścia do szybkiego ukończenia. Prace budowlane szły jak po grudzie, a powodowane to było właśnie ogromnymi inwestycjami w całym mieście oraz brakami w zaopatrzeniu w materiały budowlane. Problemem był także transport, bo wybudowano osiedle, ale nie miało ono dobrych dróg dojazdowych i w ten sposób problemy się nawarstwiały. Budowa się ciągnęła jak flaki z olejem. Niemniej jednak położono na obiekcie stropodach.
Jak się okazało wykorzystywane były słabej jakości. Nie obyło się także bez błędów konstrukcyjnych i wykonawczych. Pewnego dnia 1976 roku strop połamał się jak zapałka i zawalił się do wnętrza budynku uszkadzając także ściany. Huk, trzask oraz kłęby dymu zwróciły uwagę okolicznych budynków. Na ratunek wezwano służby i całe szczęście w nieszczęściu okazało się, że wewnątrz budynku nie było pracowników. Jak się okazało filary podtrzymujące stropodach były wykonane ze zbyt słabych materiałów, które nie miały siły go podtrzymywać. Państwowy inwestor „Społem” nie mógł sobie pozwolić na taką wpadkę i jakoś cicho było o tym zdarzeniu w miejscowej prasie.
Taka sytuacja tylko zmobilizowała „Społem” do szybszych prac oraz ściągnięcia lepszych materiałów. Jak się okazało sklep został odbudowany i oddany do użytku już w 1977 roku. Wyróżniał się dwoma wielkimi neonami o treści „SKLEP OSIEDLOWY” oraz „PSS Społem”. Był to największy sklep w okolicy. Dlatego ściągał klientelę ze wszystkich okolicznych osiedli. Był to także spory minus, gdyż był to jeden z najczęściej okradanych sklepów w mieście. Jego działalność trwała nieprzerwanie do pierwszej połowy lat 90. XX wieku, ale wyrastająca mu „kapitalistyczna” konkurencja spowodowała jego upadek. Obiekt został wykupiony przez prywatnego inwestora, który otworzył w nim sklep meblowy, który działa w nim do dzisiaj.
Źródła:
-opracowania własne;
-fot. Bronisława Bugiel, Piotra Wierzchołowskiego;
-archiwalne numery „Gazety Zielonogórskiej”, „Gazety Lubuskiej”;
-wspomnienia mieszkańców miasta.
Tekst:
dr Grzegorz Biszczanik – historyk, filokartysta, znawca dziejów Zielonej Góry