Zielonogórscy piłkarze wydarli punkt w doliczonym czasie gry. Lechia zremisowała z Polonią Nysa 1:1 po pięknym strzale zza pola karnego Jakuba Kołodennego w 92 min. spotkania.
Lechia targana kolejnymi problemami zdrowotnymi (do licznego grona kontuzjowanych dołączył m.in. Kacper Zając) zaczęła bardzo zachowawczo i na efekty nie trzeba było długo czekać.
Zielonogórzanie przegrywali od trzynastej minuty po golu Denisa Dudka, który zamknął mocne dośrodkowanie z lewej strony boiska.
Po pół godziny gry Lechia miała na koncie jedną groźną akcję. Główkował po dośrodkowaniu Mateusza Zientarskiego debiutujący w pierwszym zespole 17-letni Aleksander Sadowski. Piłkę na rzut rożny zdołał jednak wybić bramkarz gości.
W przerwie Sadowskiego zmienił Przemysław Mycan. Początek drugiej połowie to inicjatywa po stronie gospodarzy. Kolejna dogodna sytuacja na bramkę też była po strzale głową. Tym razem wprost w bramkarza trafił Kacper Lechowicz.
Lechia przewagę miała, ale nie potrafiła jej udokumentować golem. Do doliczonego czasu gry, gdy świetną decyzję o strzale podjął Jakub Kołodenny. Gracz Lechii uderzył zza pola karnego w samo okienko!
Zielonogórzanie mieli jeszcze jedną piłkę meczową. Oko w oko z bramkarzem znalazł się chwilę po wznowieniu młody Dawid Dębski, ale piłka po jego strzale minęła bramkę.
Trener Andrzej Sawicki przyznał po meczu, że „to byłoby już za dużo szczęścia”. Szkoleniowiec w świetle problemów kadrowych przyznał, że odlicza już mecze do końca sezonu.
W sobotę zielonogórzan czekają wyjazdowe derby z Cariną Gubin.