Kilka tygodni w futbolu to wieczność. Pod koniec lutego, w meczu wieńczącym okres przygotowawczy przed rundą wiosenną Lechia Zielona Góra nie dała szans AstroEnergy Warcie, gromiąc gorzowian w sparingu 4:0. W sobotę z ekipą z północy województwa ledwie zremisowała 1:1 (0:1).
Przypominając tamto towarzyskie spotkanie w Zawadzie nikt pewnie nie spodziewał się, że do ligowego starcia z Wartą podopieczni Andrzeja Sawickiego wygrają i zremisują zaledwie dwa razy, a przegrają aż czterokrotnie. Po sobotnim spotkaniu Lechia dopisała trzeci remis w tej rundzie, a jak bardzo zmieniła się perspektywa niech świadczą słowa trenera, który punkt przyjął z zadowoleniem.
Ale po kolei. W 15 minucie Lechia mogła i nawet powinna prowadzić. Gospodarze poprowadzili najładniejszą w całym meczu akcję od własnej bramki. Na połowie rywali Mateusz Surożyński podał prostopadle do wbiegającego w pole karne Sebastiana Górskiego, a ten dograł do Przemysława Mycana. „Mycek” obrócił się z obrońcą na plecach i zdołał oddać strzał, który wybił bramkarz gości. Chwilę później dobrą sytuację po rzucie rożnym miał też Jakub Kołodenny.
Dużo, bo aż 12 minut doliczył arbiter do pierwszej połowy. To pokłosie zasłabnięcia jednego z przedstawicieli drużyny gości na trybunach. W doliczonym czasie gry Warta miała rzut wolny. Dośrodkowanie na gola strzałem głową zamienił Igor Chiperi. Taki wynik utrzymał się do przerwy.
Po zmianie stron na boisku pojawił się Tomasz Matuszewski. Rozruszał Lechię z przodu i sam miał dobrą okazję. W 53. minucie z ostrego kąta strzelił mocno, ale nad poprzeczką. Gdy wydawało się, że Lechia nie będzie w stanie doprowadzić do wyrównania w 83. min. dośrodkowanie na gola okazałym strzałem głową zamienił Radosław Sylwestrzak.
Lechia miała ochotę jeszcze bardziej rzucić się na rywali, ale po faulu Jakuba Babija, nerwowym zamieszaniu między piłkarzami obu ekip kończyła mecz w dziewiątkę. Czerwone kartki ujrzeli wspomniany Babij i Kołodenny.
Zobaczcie, co po meczu mówili przedstawiciele obu ekip: Andrzej Sawicki i Radosław Sylwestrzak (Lechia) i Mateusz Konefał (Warta).