Występy młodych i wcale już nie anonimowych artystów przyciągnęły do czarnych ścian mrowiska prawdziwe tłumy. Bez wątpienia występy Pracowni Teatru Tańca to prawdziwa uczta dla zmysłów – możemy nacieszyć swój wzrok urzekającą plastyką ruchów, a uszy niesamowitymi utworami, które zdają się być stworzone dla tej chwili na scenie – chwili, gdy wraz z aktorami teatru tańca mogą stworzyć spójną całość.
Grupa Effort, grupa studencka, która zaprezentowała się na scenie, jako pierwsza poruszyła tematykę manipulacji, przyjmowaniu masek, ról, które każdego dnia musimy odgrywać przed światem i samymi sobą. Wszystko, co kryje się za gammą pozorów: sztuczne uśmiechy, idealne stroje i fryzura, to tylko i wyłącznie ludzka dusza, dusza: zmęczona i brudna, ale wcale nie słaba. Niezwykle dojrzały spektakl.
Proforma, grupa najmłodsza, oddała się twórczym rozmyśleniom nad kontrolą – ale w przeciwieństwie do grupy Effort – samokontroli. Współżycia ciała i umysłu, relacji człowieka z własnym „ja” – burzliwym i rwącym, niebezpiecznym i nieobliczalny, jak zimny strumień zdradziecko połyskujący w słońcu.
Najstarsza grupa – określana, jako „eksperymentalna” swym występem nawiązała do ostatnich wydarzeń na Ukrainie. W przeciwieństwie jednak do większości działań artystycznych, nie chodziło tu o szczególną solidarność – tak komercyjną i tak popularną ostatnim czasem, ale o obiektywne przedstawienie sytuacji i ukazanie dwóch stron medalu. Bez osądów, bez poparcia – za to wielkie brawa.
Występy Pracowni Teatru Tańca spełniły swoją misję – było o nich głośno. W przerwach pomiędzy pokazami słychać było ożywione dyskusje o samych spektaklach, jak i nazewnictwie – o tym, czym jest taniec, a czym teatr. Mimo wielu wypowiedzi Marka Zadłużnego, dla wielu osób granica pomiędzy ruchem, a tańcem nie jest płynną, dla innych nazwa nie ma znaczenia – liczą się emocje. Liczy się sztuka!
Autor: Sandra Stempniewska