Kierowcy narzekają na nagromadzenie prac drogowych, magistrat podkreśla: musieliśmy zrobić to teraz, bo przepadłyby nam pieniądze z zewnątrz.
Utrudnień jest sporo, ale Dariusz Lesicki, wiceprezydent Zielonej Góry odpowiada: robimy to teraz, żeby później nie mieć problemów m.in. z nagromadzeniem wód deszczowych.
One tworzą utrudnienia w ruchu, ale zabezpieczają też miasto przed deszczami nawalnymi. Tę wodę możemy później wykorzystać przy podlewaniu. Trudności były i są, ale potem będziemy mogli uniknąć sytuacji, która była w 2017 roku, kiedy niekontrolowany deszcz zalewał centrum. Mam nadzieję, że do końca roku skończymy te prace i Zielona Góra będzie bezpieczniejsza, jeśli chodzi o deszcze.
Wiceprezydent miasta dodaje, że pieniądze, które miasto pozyskało z zewnątrz muszą zostać wykorzystane do końca tego roku.
To nie jest problem tylko Zielonej Góry. Bydgoszcz ma jeszcze więcej pracy. Trzeba to zrobić do końca roku, a my w ostatniej chwili dostaliśmy to finansowanie. Musimy prace zintensyfikować, bo perspektywa unijna się kończy. To jest powód tej kumulacji.
Przypomnijmy, że z utrudnieniami muszą się liczyć kierowcy jadący m.in. Wrocławską, Łużycką, Batorego i Prostą.