„Mydło wszystko umyje nawet uszy i szyję…”. Ta nieskrywana prawda w dalszym ciągu jest aktualna bez względu na wiek, czas oraz miejsce zamieszkania. Nawet niewielki kawałek może zmyć brud wszelakiego pochodzenia. Wiedzieliście jednak, że w Zielonej Górze były charakterystyczne mydła? Takie nasze – zielonogórskie.
Kiedy zakończyła się II wojna światowa już w 1946 roku powstał Powiatowy Związek Gminnych Spółdzielni, który miał praktycznie monopol na sprzedaż wszelkich dóbr przemysłowych i użytkowych, w tym także mydła, które jak się okazywało było dobrem luksusowym.
Pierwsze powojenne lata w Zielonej Górze były kiepskie pod względem stanu sanitarno-epidemiologicznego. W wielu urzędach, lokalach, a nawet przedszkolach brakowało mydła. Dochodziło nawet do sytuacji, że zdarzały się aresztowania robotników za kradzieże sklepowe mydła o wartości 2 zł. Trzeba pamiętać, że najpopularniejszym wówczas na rynku było „Mydło Powszechne”, czyli popularne szare tzw. potasowe. Tłuste o charakterystycznym zapachu i po kontakcie z wodą tworzące emulsje. Szczyt luksusu, to nie był. Nie każdy mógł sobie jednak na nie pozwolić, gdyż na jego sprzedaż wprowadzono specjalne bony, które nie były dostępne dla wszystkich!
Nad sytuacją próbowały zapanować zielonogórskie PZGS-y mające swoją siedzibę przy ul. Kożuchowskiej. Zaczęto ściągać spore ilości mydła powszechnego do Zielonej Góry, jednak nie tyle, aby wszystkich zaspokoić. Na początku lat 50. XX wieku sytuacja mydlarska w mieście się uspokoiła i mydła zaczęło starczać praktycznie dla wszystkich. Niestety nie na długo. W 1953 roku zniesiono obowiązek zakupu na bony. Zaskutkowało to wzrostem zainteresowania na mydło „wskutek wrogiej propagandy” i jego masowym wykupowaniem ze wszelakich sklepów. Ludzie zaczęli mieć w domach magazyny mydła. Później jednak znowu się uspokoiło.
W latach 80. XX wieku znowu wprowadzono reglamentację towarów, które można było kupić na kartki. Mydłem zaopatrzyć się można było przy pomocy kartki oznaczonej symbolem „P-2” i to zaledwie w ilości jednej kostki. System kartkowy nie był sprawny. Powodował ogromne kolejki po wszelakie towary, nie tylko kosmetyczne. Po zakończeniu stanu wojennego został zniesiony, a najdłużej reglamentowano mięso. Mydło można było już spokojnie znaleźć.
Jak wyglądało zielonogórskie mydło? Było dość charakterystyczne. Nie było produkowane na terenie miasta z tego względu, że w Zielonej Górze nie było mydlarni – dostarczano je z centrali. Niewielka kostka posiadała napis wytłaczany sztancą o treści „PZGS ZIELONA GÓRA” pomiędzy którymi znajdowała się cena obowiązująca w konkretnych latach (lata 70. XX wieku – 4 zł). Na drugiej stronie znajdował się napis „MYDŁO POWSZECHNE”. Można było je kupić w Domu Handlowym, zwanym popularnie w mieście „Domem Chłopa” oraz kilku innych miejscach – jeśli oczywiście starczyło dla wszystkich.
Dziś mydło jest powszechnie dostępne w ogromnym wyborze kolorów, zapachów, w płynie, w kostkach, nie szczypiące w oczy, wybielające i wiele, wiele innych. Żadne jednak nie podpisywane jest nazwą nasze go miasta – Zielona Góra.
Źródła:
-opracowania i zbiory własne;
-archiwalne numery „Gazety Zielonogórskiej”, „Gazety Lubuskiej”;
-A, Zawistowski, „Bilety do sklepu. Handel reglamentowany w PRL”,Warszawa 2017;
-R. Zaradny, „Władza i społeczność Zielonej Góry w latach 1945-1975”, Zielona Góra 2009;
-„Historia Zielonej Góry. Dzieje miasta w XIX i XX wieku”, Tom II, pod red. W. Strzyżewski, Zielona Góra 2012;
-zbiory Archiwum Państwowego w Zielonej Górze, Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze
Tekst:
dr Grzegorz Biszczanik – historyk, filokartysta, znawca dziejów Zielonej Góry