Mieszkańcy ulic Geodetów, Jarzębinowej czy Parkowej nie godzą się na budowę łącznika ulicy Pileckiego z Kożuchowską. Zastrzeżenia mają nie do samej inwestycji, ale jej lokalizacji. Jednym z argumentów jest to, że po wybudowaniu trasy samochody będą przejeżdżać tuż pod ich balkonami.
W tej sprawie zielonogórzanie protestowali przed rozpoczęciem sesji rady miasta. Przedstawili powody, dla których sprzeciwiają się projektowi drogi.
Tej drogi miało nie być. Było to nawet publicznie obiecane przed kamerami. Nagle się okazało, że ta droga jest, że miasto zabezpieczyło jakieś środki w 2017 roku – 5,5 miliona, wykupiło działki za prawie 2 miliony przy Kożuchowskiej i Ekologicznej. Niecierpliwią się mieszkańcy ulicy Jagodowej, nasi oponenci. Nie życzą sobie, żeby jeżdżono pod ich oknami, a droga za kilkanaście milionów ma być wybudowana pod naszymi balkonami. Uważam tę całą sytuację za skandaliczną.Wiesława Tokarska, mieszkanka ulicy Geodetów
Ze sprzeciwem mieszkańców ulicy Jagodowej nie zgadza się również Monika Urbaniak, mieszkanka ulicy Jałowcowej. Przedstawiła także argument proekologiczny przeciw budowie drogi w zaplanowanym wariancie.
Raptem trzydzieści parę domków tupie nogami i twierdzi, że ruch na ulicy się wzmógł. Ruch wzrósł w całym mieście i jakoś bardzo nie odstąpił od średniej. Dlaczego oni mają taką siłę przebicia? I jak można wskazywać kilka drzew – proszę wyciąć las, bo dla nas jest za duży ruch i wybudować innym drogę pod nosem?Monika Urbaniak
Mieszkanka dodała, że sprawą zainteresował się Kazimierz Łatwiński, radny miasta poprzedniej kadencji. Pytał mieszkańców ulicy Jagodowej, czy odstąpią od protestu, jeśli powstanie południowa obwodnica Zielonej Góry. Ci stwierdzili, że obwodnica będzie wystarczająca. – A teraz znowu protestują i domagają się cięcia lasu – mówi Monika Urbaniak.
Mieszkaniec Jędrzychowa, radny Dariusz Legutowski, uważa, że nie da się wypracować kompromisu na tym polu, aby pogodzić ze sobą obie grupy mieszkańców.
Ostatnio na sesji mieliśmy protest, dlaczego droga nie jest budowana. Dziś mamy kolejny, dlaczego ta droga ma być budowana. Wydaje mi się, że jest to trudna sprawa. Pewne decyzje zostały podjęte, zostały poniesione pewne nakłady, tereny zostały przekształcone, tylko nie ma środków na realizację inwestycji. Jakiś kompromis? Nie widzę na dziś możliwości. Na dziś ta droga to chyba jedyna alternatywa.Dariusz Legutowski
W podobnym tonie wypowiedział się wiceprezydent Zielonej Góry Krzysztof Kaliszuk.
Mówimy o mieszkańcach osiedla Geodetów, którzy nie biorą pod uwagę głosu mieszkańców ulicy Jagodowej, którzy mają drogę łączącą Jędrzychów i zachodnią część miasta z drogą S3. Mają ją pod domami, 2-3 metry. Natomiast droga, która została zaplanowana i na którą miasto uzyskało pozwolenie, będzie miała około 40 metrów od najbliższego mieszkania. To jest mniej więcej taka sytuacja, jak protesty przeciw budowie drogi przez park. Nie chciano brać pod uwagę argumentów mieszkańców ulicy Jaskółczej. Dzisiaj nikt sobie nie wyobraża, żeby droga przez park nie istniała.Krzysztof Kaliszuk
Kaliszuk uważa, że studium rozwoju komunikacji, które powstaje w mieście, wykaże, że przedłużenie ulicy Pileckiego do Kożuchowskiej jest potrzebne. Inaczej korkować się będzie ulica Browarna, Nowa czy Jędrzychowska.
Przeciwny budowie przedłużenia ulicy Pileckiego jest radny Jacek Budziński. Twierdzi, że lepszym rozwiązaniem byłoby poszerzenie istniejącej trasy.
Ta droga po pierwsze dużo kosztuje, po drugie – miała prowadzić dalej przez ulicę Kożuchowską do ronda przy skręcie na Ochlę. Ale ten kawałek został wyłączony ze studium. Uważam, że lepiej wyremontować drogę, która już istnieje, poszerzyć ją, niż wtłoczyć dobre kilka milionów złotych w budowę nowej drogi. Tym bardziej, że ta budowa, jak widać, budzi spore kontrowersje.Jacek Budziński, radny Prawa i Sprawiedliwości
Kiedy powstanie łącznik ulicy Pileckiego z Kożuchowską? Tego jeszcze nie wiadomo. Może to być kwestia kilku lat.