Mocca, Niger, Bachus, Ratuszowa to zielonogórskie lokale, które każdy zna lub chociaż kojarzy. Były jednak też takie miejsca, o których dzisiaj mało kto pamięta. Ba! Niewiele osób nawet wie, że takowe istniały. Zapraszam Was do kawiarni „Pod Rańtuszkiem”.
Pierwsi powojenni zielonogórzanie lubili spędzać czas w różnego rodzaju lokalach gastronomicznych na terenie miasta. Prym wiodły lokale przyzakładowe, gdzie można było posilić lub napić się tuz po zakończonej pracy. Nie brakowało jednak kawiarenek, które powstawały tylko w określonych okresach. Właśnie takim lokalem była kawiarnia „Pod Rańtuszkiem”, która „rozwijała swoje skrzydła” w cieplejszych miesiącach roku stając się letnim miejscem wypoczynku.
„Pod Rańtuszkiem” był niewielkim lokalem znajdującym się na tyłach ówczesnej Hali Ludowej u zbiegu ulic Wrocławskiej i Lwowskiej. Pierwotnie miał być kawiarnią zakładową przeznaczoną dla pracowników „Polskiej Wełny” jednakże jej obsługę postanowiono przekazać do Powszechnej Spółdzielni Spożywców i w ten sposób stała się ogólnodostępna dla każdego. „Rańtuszek”, bo tak popularnie był nazywany lokal, składał się z niewielkiego budynku, gdzie przygotowywano dania oraz napoje, zewnętrznego placu, gdzie stało pod drewnianą wiatą ok. 10 stolików z parasolami oraz miejsca wyłożonego płytami chodnikowymi do tańczenia. Została oficjalnie otwarta 1 maja 1959 roku. Oferowano tam zimne zakąski, ciasta, kawę oraz herbatę w przystępnych jak na zielonogórską kieszeń cenach. Dodatkowo odbywały się tam dancingi na świeżym powietrzu i dyskoteki dla młodzieży.
Skąd się jednak wzięła nazwa lokalu? Odpowiedz jest dość prosta i symboliczna. Lokal znajdował się w okolicach „Polskiej Wełny”, gdzie większość załogi stanowiły kobiety. Płeć piękna serwowała dania i napoje w kawiarni zaś miejsce, gdzie stały stoliki było zadaszone wielką płachta w kolorze biało-czerwonym, która wyglądała jak damska chustka. Chustka w języku staropolskim, to rańtuszek. No i w ten sposób zagadka została rozwiązana.
Nazwa jednak początkowo niezbyt dobrze była przyjęta przez mieszkańców, którzy nie wiedzieli o co dokładnie chodzi. Pisali nawet do „Gazety Zielonogórskiej”, iż pochodzi z języka obcego i nie „godzi się aby takowa nazwa” zachęcała do odwiedzin. Niemniej jednak do lokalu przychodzili zielonogórzanie, zachęceni artykułami w prasie. Palącym problemem bywalców była jednak toaleta… a właściwie drzwi, które nie posiadały wewnątrz klamki i jak się zatrzasnęło w środku, to „długo czekać zanim los zrządzi, że zjawi się ktoś i uwolni delikwenta z tego osobliwego więzienia”.
„Pod Rańtuszkiem” nie istniał długo. Jego zdjęcia pojawiają się jeszcze w wydawanych przewodnikach i drukach reklamowych w pierwszej połowie lat 60. XX wieku, a później już nie są zauważalne nawet reklamy. Być może na jego egzystencji zaważył fakt, że był otwarty zaledwie w trzy ciepłe miesiące w roku lub niewielka oferta gastronomiczna. Kiedy został zlikwidowany pozostał tylko budynek z kuchnią, który jednak uległ spaleniu w latach 90. XX wieku. Dziś po „Rańtuszku” nie ma już praktycznie śladu i zniknął on ze świadomości zielonogórzan. W jego miejscu jest obecnie przedszkole oraz sklepy wielobranżowe.
Źródła:
-archiwalne numery „Gazety Zielonogórskiej”.
-opracowania własne i zbiory osób prywatnych;
– https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/rantuch;4009777
-”Zielona Góra wczoraj, dziś, jutro”, Zielona Góra 1961;
Tekst:
dr Grzegorz Biszczanik – historyk, filokartysta, znawca dziejów Zielonej Góry