Wtorek 17 stycznia to bez wątpienia nie najlepsza data dla zielonogórzan. Zwłaszcza, dla ich portfeli. Od tego dnia w mieście obowiązują nowe stawki za ogrzewanie. I to zdecydowanie wyższe niż zapowiadano jeszcze w ubiegłym roku. Zielonogórska Elektrociepłownia zdecydowała się bowiem na podniesie cen o 60%. A w niektórych przypadkach nawet do 80%.
Co ciekawe – prezydent Janusz Kubicki jeszcze niedawno zapewniał mieszkańców naszego miasta, że planowane podwyżki wyniosą zaledwie około 10%. Radni miejscy z ramienia klubu PO są zbulwersowani takim obrotem sprawy. Tym bardziej, że już jesienią chcieli oni dyskusji na temat zabezpieczenia finansowego miasta. Radni prosili wtedy o zwołanie nadzwyczajnej sesji rady miasta.
Mówił Sławomir Kotylak, radny miejski klubu PO. Taki obrót spraw nie podoba się również lubuskim działaczom Lewicy. Choć nie podoba się to dość delikatne określenie – zielonogórscy przedstawiciele Nowej Lewicy zastanawiają się wręcz, czy rządzący wykorzystują wojnę w Ukrainie do uderzenia w najbiedniejszych mieszkańców? A to nie koniec wątpliwości. Mówi Tomasz Nesterowicz, radny miejski z klubu Nowej Lewicy.
Zarówno jeden klub, jak i drugi zwraca uwagę również na to, że Elektrociepłownia jest spółką państwa, co oznacza, że za podwyżkami stoi przede wszystkim obecny rząd. Mimo to brak komunikacji pomiędzy miastem, a Elektrociepłownią budzi największe wątpliwości wśród działaczy PO oraz Nowej Lewicy.