Tu jajko, tam kiełbasa, słodki mazurek… I na wadze przybyło dodatkowych kilogramów. Czy faktycznie święta, poza miłymi wspomnieniami z rodzinnego spotkania, muszą zawsze dostarczać nam mnóstwa kalorii? Odpowiedzi szukaliśmy wraz z dietetyczką Aleksandrą Majsnerowską.
Wielkanoc czy jakiekolwiek inne święta są dla nas wyzwaniem. Zwłaszcza jeżeli w pozostałe dni staramy się przestrzegać diety. Sprawdza się zasada „zakazany owoc smakuje najlepiej”. Zatem po pierwsze – jedzmy z umiarem, a po drugie – wyjdźmy chociaż na chwilę z domu.
To, co nas też gubi, to brak ruchu. Zasiadamy do stołu i zapominamy o aktywności fizycznej. A skoro wiemy, że zjemy więcej w te święta, to faktycznie poświęćmy trochę więcej czasu na spontaniczną aktywność fizyczną, czyli spacer z rodziną. Odejdźmy na chwilę od stołów. Nie musimy tego dnia trenować, biegać 10 kilometrów, żeby spalić tę kiełbasę czy jajka. Natomiast małe, spontaniczne aktywności na pewno każdemu się przydadzą.Aleksandra Majsnerowska
Nie zapomnijmy, że oprócz jedzenia istotne jest również przyjmowanie płynów.
Układ pokarmowy jest przeciążony, bo trawi zdecydowanie dłużej niż przez ten czas, kiedy siedzimy przy stole. Na pewno zbieramy więcej wody, więc nie zapominajmy o odpowiednim nawodnieniu. Więcej ruchu, więcej płynów po świętach, lekkostrawne jedzonko i myślę, że w kilka dni powinniśmy wrócić do formy.Aleksandra Majsnerowska
Poza tym święta muszą się kiedyś skończyć. Nie przedłużajmy ich sobie zajadaniem smakołyków przez kolejne dni. Najlepiej pomyśleć o tym dużo wcześniej i przygotować ich tyle, by później nie zalegały w lodówce, a potem w naszych żołądkach.