Imponująca liczba kibiców w CRS, bo blisko 4100 osób obejrzało koszykarski świąteczny spektakl, w którym lepszy okazał się pięciokrotny Mistrz Polski. Ze stolicy przyjechały faworyzowane Dziki, ale bardziej dziki był zielonogórski Zastal i wygrał ze stołecznym zespołem po dreszczowcu w ostatniej kwarcie 77:76.
Był prezent na święta w postaci wygranej z Treflem Sopot, to na dokładkę zielonogórzanie, jak “pyszny serniczek” dołożyli zwycięstwo nad Dzikami Warszawa. A takich dodatków choć jest już syto, nigdy dość. 16 zmian prowadzenia w całym meczu, ale ostatniej już nie oddali podopieczni Vladimira Jovanovicia i wzięli 5 zwycięstwo w sezonie. Decydujące punkty zdobył Kamari Murphy, a o mały włos niewykorzystane rzuty Evaldasa Šaulysa, na kilka sekund przed końcem, nie dały szansy warszawskiej ekipie na odwrócenie losów tego meczu.
Emocjami tylko z ostatnich 30 sekund można by obdzielić kilka kolejek. Pół minuty przed końcem za 3 pkt. z faulem trafił Janari Jõesaar. Wściekły na siebie po tej akcji był Filip Matczak, bo to on faulował Estończyka, który po akcji 3+1 dał Dzikom prowadzenie 76:73. Zastal odpowiedział trafieniem Thornwella, a po chwili przejął jeszcze piłkę, którą wsadem w dramatycznych okolicznościach wykończył wspomniany Murphy. Po tym, jak dwukrotnie spudłował Šaulys goście próbowali przerzucać piłkę przez całe boisko do Jõesaara, ale już nie zdążyli i w hali CRS zapanowała niesamowita euforia, jak za czasów, gdy Zastal bił się o mistrzowskie tytuły, co wspomniał zresztą w pomeczowej rozmowie z Radiem Index TV obecny na meczu Kamil Chanas.
Pomeczowe wypowiedzi zobaczycie w materiale wideo.
Zastal teraz ma chwilę oddechu. Kolejny mecz zielonogórzanie rozegrają 5 stycznia w Słupsku z Energą Icon Sea Czarnymi, a u siebie ponownie zmierzą się 13 stycznia. Rywalem będzie PGE Spójnia Stargard.