Każdy mieszkaniec Zielonej Góry ma swoje ulubione osiedle. Swoją „małą ojczyznę”, gdzie się wychował, chodził do szkoły, zakochiwał, spędzał wolny czas, bawił i zjeżdżał na sankach. Dla mnie takim miejscem jest osiedle Morelowe. Jednak nie o samym osiedlu będzie ten odcinek, a o pewnej górce.
Na „Morelowym” spędziłem większość swojego życia i choć nie mieszkałem na samej ul. Morelowej, to całe osiedle zapadło głęboko w sercu. Tu chodziłem do przedszkola i ukończyłem pierwszy etap swojej edukacji szkolnej. Toczyłem pierwsze bitwy na śnieżki i chodziłem na, jakże niegdyś odległe, tereny przy ul. Stromej. Zapytacie, dlaczego? Przy tej ulicy znajdowała się największa górka saneczkowa osiedla. Oczywiście, jeżeli był śnieg. Zimy mojego dzieciństwa były srogie, białe, mroźne i chodź nie jestem przecież stary, to śnieg po kolana pamiętam.
Ulica Stroma jak sama nazwa mówi jest dość stroma do dzisiaj. Dla niewprawnych kierowców była niczym Mont Blanc zielonogórskich szos. Dla dzieciaków droga jak droga. Jej postrzeganie diametralnie się zmieniało, jak spadł śnieg. Niektóre zimy bywały tak obfite w biały puch, że ulica Stroma stawała się nieprzejezdna. Zresztą samochodów było mniej, a jak spadł śnieg, to był. Nikt się nim za bardzo nie przejmował. Wiadomo, śnieg różnie był postrzegany. Dla dozorców utrapienie, dla dzieciaków największa frajda!
Stroma stawała się największą górką saneczkową osiedla, a start był przy al. Słowackiego. Taka nasza „morelowa tatrzańska”. Zjeżdżało się z niej na wszystkim. Zaczynając od kartonów, sanek, kończąc na samych spodniach, (co nie zawsze było dobrze postrzegane przez mamy). Rekordziści potrafili zjechać z samej góry, kończąc swoją saneczkarską podróż tuż przy ul. Sienkiewicza. Najgorzej było na samym początku, gdyż przeszkadzało „wąskie gardło” garaży. Szczególnie podczas wyścigów, bo nie zawsze każdy się tam zmieścił. Dla mniej doświadczonych zostawało zjeżdżanie z al. Słowackiego. Frajdy ze zjeżdżania było, co niemiara.
Dziś widok jest zupełnie odmienny. Na samej górze rządzą dzisiaj zarośla, samosiejki, a teren pod garażami jest własnością prywatną i nie można już z górki zjechać. Cała ulica Stroma jest dzisiaj bardzo ruchliwa i w połowie zastawiona autami. Nie ma już tez takich zim, które spowodowałyby, aby ulica nie była przejezdna jak przed laty.
Źródła:
-opracowania i zbiory własne;
-„Okiem Czesława Łuniewicza”, opracowanie P. Kalisz, Zielona Góra 2023
-fotografie z archiwum rodzinnego E. Dwornik-Rzeczyckiej, Cz. Łuniewicza;
-zbiory Archiwum Państwowego w Zielonej Górze
Tekst:
dr Grzegorz Biszczanik – historyk, filokartysta, znawca dziejów Zielonej Góry