Dziś mija 50. dzień wojny w Ukrainie. Niemal od pierwszej chwili rosyjskiej agresji do pomocy uciekającym przed wojną ruszyli polscy wolontariusze.
Różne grupy pomagają też w naszym regionie. Zaangażowany w pomoc jest też radny miejski Dariusz Legutowski. Przedstawiciel Koalicji Obywatelskiej zauważa, że wolontariusze mają prawo być już zmęczeni.
Bardzo dużo mieszkańców bierze udział w tym wolontariacie i chwała za to. To jest pomoc z potrzeby serca. Przychodzą, dowożą produktów. Wiele osób pomaga i się tym nie chwali. Brakuje wsparcia ewidentnie rządu. Chcielibyśmy wspomnieć, że niektórzy pracują od samego początku wojny.
Jak zatem podtrzymać zapał pomagających? Legutowski uważa, że potrzebna jest jeszcze lepsza koordynacja ze strony przede wszystkim rządu, ale także samorządu.
Z czegoś muszą żyć. Pracują, poświęcają swój czas na ten wolontariat, a nie mają wsparcia. Samorząd też powinien wspierać, ale to jest zadanie rządu, bo za zarządzanie kryzysowe odpowiada wojewoda. U nas brakuje takiego jednego miejsca centralnego, gdzie można byłoby połączyć siły i wolontariuszy i samorządów.
Legutowski ubolewa, że na wsparcie finansowe od rządu mogły dotychczas liczyć głównie organizacje przychylne rządowi.