Niedawno rozpoczął się rok szkolny. Tysiące młodych zielonogórzan przekroczyło kolejny raz progi budynków dydaktycznych. Niektórzy z nich zrobili to pierwszy w życiu mając przerażenie w oczach. W przedwojennym mieście oraz całym regionie była fantastyczna tradycja z okazji rozpoczęcia nauki, która do dziś w Zielonej Górze praktycznie się nie zachowała.
Stres pierwszoklasisty idącego pierwszy raz do szkoły jest przeogromny. Pomimo że, na pierwszy rzut oka go nie widać, to w młodych ludziach aż buzuje. Nowe miejsce i otoczenie, nowe koleżanki i koledzy, niesamowita ilość ludzi, nieznane zasady. Aby rozwiać tę niepewność oraz dodać otuchy młodym grünberczykom wręczano na początku roku szkolnego tzw. „tytę” (Schultüte). Czym jednak jest owa „tyta”?
Początek tradycyjnego wręczania „tyt” datuje się na początek XIX wieku, kiedy to były wręczane w Niemczech. Bardzo szybko zwyczaj ten przyjął się na terenach całego Śląska, także Grünbergu i był przekazywany z pokolenia na pokolenie. Tradycyjna „tyta” miała kształt rogu obfitości wypełnionego po brzegi słodyczami, owocami oraz niewielkimi zabawkami, czyli wszystkim tym, co mogło sprawić dziecku przyjemność i ukazać wyjątkowość pójścia szkoły, a szczególnie pierwszego dnia w nowym otoczeniu.
„Tyty” wręczali rodzice, dziadkowie lub chrzestni, którzy wpierw zanosili je do szkoły, gdzie przekazywano je nauczycielowi, który wieszał je na specjalnym stojaku lub drzewku, a dziecko musiało ją ściągnąć bardzo ostrożnie oraz bez jej uszkodzenia. Był to pierwszy test na cierpliwość, które dziecko przechodziło w szkole. Tradycja ewoluowała i w późniejszych latach taką „tytę” wręczano przed szkołami lub w domach po powrocie dzieci ze szkoły. Dla uboższych dzieci lub sierot takowe „tyty” były przygotowywane przez organizacje społeczne. Żadne dziecko nie mogło być pominięte.
Po zakończeniu II wojny światowej, kiedy Zielona Góra przeszła pod administrację polską „tyty” były wręczane tylko przez pozostałych tu autochtonów i stopniowo zaniknęły. Dziś ten zwyczaj w Zielonej Górze praktycznie nie przetrwał, za to powszechny jest w dalszym ciągu na Górnym Śląsku.
Obecnie niewiele zielonogórskich dzieci rozpoczynające swoją szkolną drogę edukacji i nawiązując do dawnej śląskiej i przedwojennej miejskiej tradycji otrzymuje „tytę”. Jestem przekonany, że warto powrócić do tej tradycji w Zielonej Górze dla wielu uśmiechów pierwszoklasistów.
Źródła:
-opracowania oraz zbiory własne;
-wspomnienia Kornelii Löw, w zbiorach własnych;
– H.G. Löwe, „Schulanfang. Ein Beitrag zur Geschichte der Schultüte”, Drezno 2014;
– https://www.stadtmuseum-jena.de/
Tekst:
dr Grzegorz Biszczanik – historyk, filokartysta, znawca dziejów Zielonej Góry