Obecna zima w niczym nie przypomina tej sprzed kilku lat. Zresztą teraźniejsze zimy są tak ubogie w śnieg, że aby dzieci mogły go zobaczyć, to należy wyjechać… do Karpacza. Dlatego nie może dziwić brak w mieście jakiejkolwiek naturalnej infrastruktury zimowej. Inaczej było przed wojną, kiedy w mieście było kilka… skoczni narciarskich oraz tory saneczkowe. Jedne z nich były obok dzisiejszej Górki Tatrzańskiej.
W południowo-zachodniej części miasta znajdują się znane wszystkim mieszkańcom Wzgórza Piastowskie (niem. Piastenhöhe). Dziś jest tam sporej wielkości park, tereny rekreacyjne z Amfiteatrem i tzw. Piast-polaną. Nie inaczej było przed wojną. Pomimo sporej odległości od centrum miasta w latach 20. XX wieku na terenie Piastenhöhe utworzono Park Ludowy (niem. Volkspark). Powstał on dzięki “Towarzystwu Krzewienia Kultury Rolnej zrzeszającego najważniejszych mieszkańców miasta”. Pierwszy plan tego terenu został opracowany przez znanego niemieckiego architekta krajobrazów Leberechta Miggego.
W ramach wykonanego planu w zagospodarowanym obszarze wytyczno m. in. miejsca wypoczynku, punkty widokowe, tory saneczkowe oraz skocznie narciarskie. Skocznia narciarska powstała na obrzeżach nowego parku na wzgórzu zwanym Blücherberg. Wybór lokalizacji nie mógł dziwić, gdyż wzgórze to jest jednym z najwyższych miejsc w mieście liczącym 201 m n.p.m.
Nie zachowała się żadna dokumentacja archiwalna lub techniczna skoczni. Dlatego też nie byłem w stanie odnaleźć jej wymiarów. Niemniej jednak jej zdjęcia można odnaleźć w Grünberger Wochenblat z 1935 r. Widać na nich, że narciarze rozpędzali się na naturalnie usypanym stoku oraz wybijali się ze sztucznego drewnianego i szerokiego progu. Nie była to jednak skocznia jaką możemy sobie wyobrażać z zawodów skoków narciarskich. Jednak na dawne warunki w zupełności wystarczała. Pewnym jest, że przetrwała ona zawieruchę wojenną, gdyż jeszcze istniała pod koniec lat 40. XX wieku. Nie dotarłem do informacji kiedy zniknęła. Obecnie po skoczni nie ma żadnych śladów, a miejsce to zostało pochłonięte przez roślinność.
Zdecydowanie więcej można natomiast powiedzieć o torach saneczkowych zlokalizowanych po lewej stronie Górki Tatrzańskiej, tuż obok wyciągu. Istniały dwa tory o różnej trudności i długości. Wijące się pomiędzy drzewami tory powstały w podobnym czasie co ww. skocznia narciarska, gdyż widać je na wielu przedwojennych pocztówkach. Wytyczone w naturalnym podłożu rynny nie posiadały żadnych wzmocnień i zapewne nie sądzono, że zachowają się one do naszych czasów. Tory były bardzo często wykorzystywane także po wojnie, a dłuższa rynna widoczna jest do dzisiaj. Dłuższy z torów swój początek miał na samym szczycie Górki Tatrzańskiej i wił się pomiędzy drzewami zapewne podnosząc adrenalinę tym saneczkarzom, którzy z niego wypadli.
To były niezapomniane przeżycia, a na “Tatrzańską” chodziło całe miasto oraz okolice. W latach mojego dzieciństwa sam jeszcze z tego toru saneczkowego korzystałem, a musiałem przejść z drugiego końca miasta – mojego ukochanego osiedla Morelowego. Szkoda, że dziś już takich zim jak kiedyś nie ma.
Przy pisaniu tekstu wykorzystano informacje z z tekstu Szymona Płóciennika „Polany i stawy na Wzgórzach. Czy powróci park Ludowy?”, materiałów prasowych “Grünberger Wochenblatt”, https://frankfurter-personenlexikon.de oraz archiwum skoczni narciarskich http://www.skisprungschanzen.com/.
Za pomoc w wykonaniu zdjęć serdecznie dziękuję niezawodnej Marcie Szkolny.
Tekst:
dr Grzegorz Biszczanik – historyk, filokartysta, znawca dziejów Zielonej Góry