Mieszkańcy miasta, w tym również społecznicy i radni, zebrali się wczoraj przed Domem Kombatanta. Spotkali się, by okazać wsparcie seniorom, którzy przebywają w tej placówce. Domagali się również zmian w funkcjonowaniu instytucji.
Zielonogórzanie zareagowali w ten sposób na informacje o zaniedbaniach w opiece nad pensjonariuszami. Dotarły do nich również sygnały, że mieszkańcy Domu Kombatanta nie mają kontaktu z członkami swoich rodzin.
Uczestnicy pikiety przynieśli również dary dla pensjonariuszy. Nie mogli ich jednak wnieść na teren placówki.
Ostatecznie kilka osób weszło za bramę ośrodka i tam pozostawiło paczki. Wtedy do zebranych wyszła Jadwiga Smołka, przewodnicząca rady mieszkańców Domu Kombatanta. Przedstawiła oświadczenie o sytuacji w placówce.
Zielonogórska prokuratura od lipca bada sprawę pensjonariuszy, którzy zmarli w ośrodku. Istnieją podejrzenia, że do ich śmierci przyczynił się brak pomocy medycznej – nie otrzymali jej na czas.
Mieszkańcy, którzy brali udział w pikiecie przed Domem Kombatanta, zapowiedzieli, że będą jeszcze działać na rzecz poprawy losów seniorów. Oczekują odpowiedzi na pytania, jak funkcjonuje ośrodek – przede wszystkim, ilu pracowników opiekuje się pensjonariuszami. – Główne źródło nieszczęścia w tej placówce najpewniej polega na złym zarządzaniu oraz na tym, że to złe zarządzanie spotyka się ze szczupłością kadry. Przyczyny tego, że pracowników jest za mało, mogą być bardzo różne – mówi Tatiana Sawicka.
Personel Domu Kombatanta mogliby wesprzeć wolontariusze – uważa Alina Rapacz, mieszkanka, która również była na miejscu pikiety. – Wydaje mi się, że wolontariat czy jakieś praktyki są jak najbardziej wskazane. Sytuacja osób, które nie mogą wyjść za próg swojego pokoju i są uwięzione, jest tragiczna. I tutaj jest ta pomoc potrzebna – twierdzi zielonogórzanka.