Po raz kolejny okazało się, że defibrylatory w autobusach MZK naprawdę są niezbędne. Dzięki temu sprzętowi został uratowany starszy mężczyzna. Pomocy udzielił mu kierowca autobusu.
Pan Robert Piasecki w trakcie kursu do Droszkowa zauważył nieprzytomną osobę. Wszystko działo się na przystanku naprzeciwko biblioteki Norwida.
Zrobił się strasznie siny, więc zacząłem wyciągać defibrylator. Podszedł jakiś pan i powiedział, że jest lekarzem. Przyjechało pogotowie, przejęło reanimację. Wsadzili pacjenta do karetki i przywrócili mu życie.
Kierowca autobusu przyznał, że pierwszy raz w życiu musiał stawić czoła takiej sytuacji, ale defibrylatory będące na wyposażeniu autobusów MZK nie pierwszy raz uratowały życie zielonogórzan.
Urządzenia są zainstalowane we wszystkich autobusach, które jeżdżą po mieście. Mówi Barbara Langner, dyrektor MZK.
W momencie, kiedy wprowadzaliśmy te defibrylatory, a to był 2018 rok, wszyscy kierowcy zostali przeszkoleni. Dotychczas mieliśmy trzy takie sytuacje.
Materiał wideo autorstwa Katarzyny Mayer Bzowy i Tomasza Noskowicza zobaczycie na wZielonej.pl.