Mówi się, że nie da się najeść na zapas. A piloci szybowców, zwłaszcza ci, którzy długie godziny spędzają w powietrzu muszą w sobie taką umiejętność wyrobić.
Fizjologia w przestworzach nie znika. To aspekt, który przy lataniu także trzeba brać pod uwagę. Paweł Strzelczyk, który w powietrzu spędza nawet 10 godzin zdołał już wytrenować swój organizm. Choć rzeczy, z którymi mierzy się w locie też są mocno przyziemne.
Są instalacje w szybowcach do… oddawania moczu, ale z innymi problemami trzeba organizm wyćwiczyć. Musimy pić i jeść nim się nam zachce. Bo jeżeli się zachce, to jest już za późno. Tracimy koncentrację, tracimy wysokość, zaczynają się problemy, w które wpędza nas nasz organizm.
Entuzjastów szybowcowego latania w Zielonej Górze nie brakuje. I choć przez lata ten sport stawał się coraz bezpieczniejszy to ryzyko wciąż jest i nie zniknęło całkowicie.
Musimy tak latać, żeby nie wpędzić się w sytuację bez wyjścia. Powietrze to żywioł, a nie nasze środowisko. Żeglarze zmagają się z wodą, a my z powietrzem. To nie jest tak, że jest całkowicie bezpiecznie. My podejmujemy ryzyko, świadomie i musimy je minimalizować.
Więcej w całym programie. Rozmowa na 96 FM z Pawłem Strzelczykiem i Miłoszem Gondkiem z Aeroklubu Ziemi Lubuskiej na wZielonej.pl.







