Może nie było wielkiej nadziei na zwycięstwo Zastalu przed meczem w Szczecinie, ale Zastalowcy znów wlali ją w serca kibiców walcząc z wyżej notowanym rywalem. Mecz w Netto Arenie przypominał ten we Wrocławiu, bo Zastal gonił rywala, który skutecznie uciekał. Decydująca o zwycięstwie gospodarza była seria punktowa Aleksandra Dziewy w trzeciej kwarcie i popis strzelecki Wilków w czwartej odsłonie. 7 porażka Zastalu z rzędu stała się faktem.
W drużynie Kinga nie zagrał nowy nabytek Marcus Lee, a w drużynie Zastalu Kellan Grady, który się rozchorował i został w Zielonej Górze. Do składu Vladimira Jovanovicia wrócił z kolei Artur Łabinowicz i zagrał w pierwszej piątce. Początek meczu bez niespodzianki. Biało – zieloni zaczęli ospale i bez czucia gry. Stąd na otwarcie10:3 dla Kinga. Dopiero po kilku minutach przyjezdni złapali rytm powoli odrabiając stratę. Darius Perry zaliczył wejście z trójką, przechwyt i punkty po szybkim Veljko Brkicia, a na remis z linii dołożył Michał Kołodziej. Prowadzenie dał Zastalowi równo z syreną kończącą pierwszą kwartę Zachary Simmons. Mógł jeszcze dołożyć punkt z wolnego, ale nie skompletował akcji 2+1.
King ponownie wyraźniej odskoczył na 28:22 po trzech minutach drugiej kwarty po celnym rzucie zza łuku Jamesa Woodarda. To był gorszy fragment gry w wykonaniu biało-zielonych, którzy byli wtedy bez punktów od blisko trzech minut. Serię Kinga trójeczką podbił do 8:0 Woodard, a przechwytując i kontrując zatrzymał kapitan Zastalu. Goście grali lepiej w obronie niż w ataku. W pierwszej połowie zanotowali 7 przechwytów. Cierpieli za to na desce i przy 21 zbiórkach gospodarzy Zastalowcy mieli jedynie 16. Mistrz Polski z 2023 roku znów odjechał jeszcze przed przerwą wykorzystując błędy i nieskuteczność rywali. Podobnie jak przed tygodniem we Wrocławiu po 20 minutach zielonogórzanie na -9.
Trzecią kwartę otworzył Nicholson, który mimo podwojenia trafił trudny rzut za 3 równo z syreną akcji. Goście odpowiedzieli serią 7:0. Trójka Ty’a, skutecznie wykończone podanie za plecami od Perry’ego przez Brkicia i dwa osobiste Kołodzieja. Było wtedy 43:40. Teraz uwaga. King uruchomił Aleksandra Dziewę i przez pięć akcji pod rząd Zastalowi nie udało się go zatrzymać. Reprezentant Polski w trzeciej kwarcie zdobył łącznie 12 z 21 punktów swojej drużyny. Tyle też wyniosło najwyższe prowadzenie gospodarzy w tej kwarcie. Biało- zielonym jeszcze przed przerwą udało się ponownie zejść na -9. Od stanu 57:45 do 61:52 na koniec trzeciej odsłony.
Zarówno Zastal jak i King nie grzeszyli skutecznością zza łuku, ale zmieniło się to w decydującej kwarcie bynajmniej w zespole Arkadiusza Miłoszewskiego. Do trzech trójek z poprzedzających 30 minut szczecinianie w 5 minut dorzucili kolejne 4 (2 x Meier i po jednej Woodard i Brenk)i odjechali Zastalowi na 17 punktów na 3:46 przed końcem spotkania. Wyraźna dominacja Kinga uwydatniła się także na tablicach. W tym elemencie różnica również liczona w nastu ostatecznie wyniosła 39:25 na korzyść zwycięzcy. W ostatnich minutach rozrzucał się Perry, dołożył dwie trójki i indywidualnie skończył mecz z 19 oczkami i 4 asystami.
King Szczecin – Orlen Zastal Zielona Góra 89:80 (15:17, 25:14, 21:21, 28:29)
King: Novak, Woodard 17, Nicholson 9, Meier 8, Dziewa 19 – Whitehead 2, Kostrzewski 9, Żołnierewicz 11, Wójcik 9, Brenk 5, Kierlewicz
Zastal: Nichols 15, Matczak 5, Łabinowicz 3, Simmons 2, Brkić 8 – Perry 19, Turner III 8, Kołodziej 13, Sitnik 5, Woroniecki 3, Pluta, Żmudzki







