Bywa tak, że w audycji „Polski na tapecie” językowe pytania zadajemy osobom, których praca nie wiąże się ściśle z językiem. Bez niego trudno jednak wykonywać tę pracę dobrze. Tak jest chociażby z przewodnikami turystycznymi, dla których ważna jest nie tylko polszczyzna.
Przewodnik umie się odnaleźć zarówno w zawiłościach historii, jak i języka. A tym, co sprawia trudność na początku jego zawodowej drogi, są na przykład dawne, nierzadko obcojęzyczne nazwy zabytków lub miejsc. Z takimi mierzą się na przykład przewodnicy w Zielonej Górze.
Kiedy przyjeżdżają do nas turyści z Niemiec, wyzwaniem dla nas jest znajomość przedwojennych nazw pewnych miejsc, ulic i zabytków. To wyższa szkoła jazdy. Oczywiście na dzień dobry pracownik informacji turystycznej nie jest w stanie tego wiedzieć. A przecież są to historyczne miejsca także wokół miasta czy nawet w całym województwie. Jeśli chodzi o polskich turystów, to raczej takich sytuacji nie ma, choć bywają takie stwierdzenia, że na przykład ktoś był w sklepie na placu Lenina. To też może powodować komplikacje, bo nie wszyscy jeszcze żyli w tamtych czasach, żeby pamiętać o tych miejscach.Hubert Małyszczyk, kierownik Polsko-Niemieckiego Centrum Promocji i Informacji Turystycznej w Zielonej Górze
Jak sprostać takiemu wyzwaniu? Jest zdecydowanie prościej, jeśli podobny punkt informacji turystycznej prowadzi zagraniczne miasto partnerskie. Dla Zielonej Góry jest nim niemieckie Cottbus. Polscy przewodnicy konsultują z obcokrajowcami treść materiałów promocyjnych, które wydają w języku niemieckim.
Mamy wypracowany pewien standard i staramy się weryfikować materiał z nativem, rodzimym użytkownikiem języka. Czyli materiał po niemiecku sprawdza Niemiec. To dosyć ważne. Ale dochodzą tu te historyczne nazwy – Niemiec, który mieszka, przyjmijmy, w Cottbus, nie musi wiedzieć o historycznych nazwach miejscowości. Więc potrzebna jest pokora w stosunku do tego, co się robi, bo nawet jeśli ktoś sprawdził materiał, nie można mówić, że jest on gotowy, trzeba go dokładnie przejrzeć. A z historycznymi nazwami jest dużo problemów – na przykład jak sobie pomyślimy o kościele pod wezwaniem Matki Bożej Częstochowskiej, to te tłumaczenia naprawdę są różne i różne już widziałem.Hubert Małyszczyk
O kontrowersyjnych zwrotach w języku niemieckim i tym, czy wszystko, co historyczne, da się przetłumaczyć – w zapisie całego odcinka.
Polski na tapecie – 1.06.