Pomysł na film jest prosty – wracamy do starych bohaterów, liczymy na sentyment widzów, a co się będzie z tymi bohaterami działo, to już mniejsza. Dodamy im jeszcze dorosłe dzieci, które wcale nie są tak dorosłe i jakoś wszystko się pokręci.
No właśnie – jakoś… Film nosi w tytule „Misz-Masz” i rzeczywiście jest tu duży misz-masz. Luźno powiązane sceny, niektóre jakby na siłę wciśnięte – by było śmieszniej.
Scenariuszowo – klapa, choć autorką jest jedna z najlepszych polskich specjalistek od takich rzeczy, czyli Ilona Łepkowska. Natomiast aktorsko – cymes. Z tej mizerii scenariuszowej Zdzisław Wardejn, Grażyna Błęcka-Kolska, Katarzyna Łaniewska, Ewa Kasprzyk, Jerzy Rogalski wyciągają 200 proc. normy. A już para staruszków, – czyli Małgorzata Rożniatowska i Paweł Nowisz jako małżeństwo Goździków grają rewelacyjnie. Starszym dzielnie sekundują młodzi – urodzona w Zielonej Górze ? Aleksandra Hamkało i Joanna Jermołowicz. I tylko główny bohater – Marcin, syn Kasi – grany przez Nikodema Rozbickiego odstaje od koleżeństwa.
Słowem – jak to dalszy ciąg, zdecydowanie słabszy od poprzednich części, ale miłośnicy Kogla-Mogla i tak pójdą a dla młodych widzów nic odkrywczego tu nie będzie. Z wyjątkiem jednej sceny – otwarcia dyskoteki. Tekst o tęczy – rewelacja!