Kolejny rok za nami, rok w którym mogliśmy oglądać sporo ciekawych filmów, oczywiście były też filmy które lepiej przemilczeć, ale na szczęście głównie zapadną nam w pamięci te dobre. Nowy rok nastał, a z nim nowe nadzieje. I właśnie taką nadzieją dla wszystkich fanów gier komputerowych miała być ekranizacja świetnej serii studia Ubisoft czyli “Assassin’s Creed”. Po kilku średnio udanych próbach przeniesienia świata gier do kin, ten film miał być wytyczeniem nowej zdecydowanie lepszej drogi. No właśnie. Miał.
Film rozpoczyna się lekkim zarysem fabuły i krótką retrospekcją. Dowiadujemy się, że główny bohater Callum Lynch (Michael Fassbender) to morderca który został skazany na karę śmierci.
Tu oczywiście nie kończy się jego historia a dopiero rozpoczyna, jego śmierć zostaje sfałszowana, a on sam trafia do ośrodka badawczego w Madrycie. Na miejscu dowiaduje się, że jest potrzebny do osiągnięcia „większego celu” którym jest odnalezienie tzw. „Jabłka Edenu”. Nie tyle on sam, co wspomnienia zapisane w DNA dotyczące jego przodka Aguilara żyjącego w XV-wiecznej Hiszpanii.
I tyle jeśli chodzi o fabułę bo więcej nie chcę wam zdradzać.
W filmie występują takie gwiazdy jak wspomniany Michael Fassbender, Marion Cotillard czy Jeremy Irons. Jeżeli liczyliście, że chociaż oni dadzą radę podratować ten film, to niestety nie jest aż tak kolorowo. Właściwie lista minusów jest długa, od przedstawienia tego z czym widz ma do czynienia, za długich momentami niepotrzebnych dialogów, nawet po muzykę która wybija nas co chwilę, kompletnie nie dając odczuć klimatu XV-wiecznego hiszpańskiego miasta.
Największym minusem jest zdecydowanie to, że co chwilę przeskakujemy pomiędzy przeszłością a teraźniejszością co tylko dezorientuje.
Wizja którą przedstawili ludzie odpowiadający za ten projekt zawiedzie większość fanów serii gier, nie znajdziecie tu ani ciekawej historii, ani ładnych miejsc, zupełnie odwrotnie niż w grze. Wystarczy powiedzieć, że „Skok Wiary” jest prawie bez znaczenia a już możecie sobie wyobrazić jak to może wyglądać.
Plusem tego filmu mogą być widowiskowe pojedynki i pokonywanie kolejnych przeszkód w stylu parkour oraz kostiumy, tutaj nie ma się do czego przyczepić.
Jeśli jesteście fanami gier “Assassin’s Creed”, to zbierzcie większość swoich ulubionych elementów tej serii i po prostu wyrzuccie je do kosza. Reżyser filmu Justin Kurzel chyba zrobił dokładnie tak samo, a to co zostało możecie zobaczyć na ekranie. Jeśli świat asasynów jest wam obcy to być może, “Assassin’s Creed” będzie dla was przez chwilę rozrywką. Może jestem za ostry, ale widząc jak filmowcy obeszli się z tą wspaniałą grą myślę, że mi to wybaczycie.
W skali Warto Mović film “Assasin’s Creed” dostaje 4.5/10.
I aż trudno się powstrzymać od stwierdzenia, że chyba niestety nie prędko zobaczymy dobrą ekranizację gry komputerowej.
Jeśli chcecie wybrać się do kina, pod tym linkiem znajdziecie aktualny repertuar.
Być może spoilery wam nie straszne i chcecie zobaczyć jak powstaje taki film, poniżej znajdziecie materiały zza kulis.