„Czarownica” pokazuje nam historię Śpiącej Królewny oczyma Diaboliny – wróżki ze złamanym sercem, która nie tyle zła pragnie, co została w nie wpędzone. Może nie jest aż tak, że twórcy pytają unde malum (skąd zło?), ale ambicją Stromberga zdaje się być pokazanie, że czasami za krzywdą nie stoi zły człowiek, a zranione serce.
Diabolinę poznajemy jako kilkuletnią wróżkę, żyjącą w sąsiadującej z królestwem ludzi Kniei. Poznaje młodego Stefana, który zabłądził w ciemnym lesie i między dwojgiem rodzi się uczucie. Czas weryfikuje jednak młodą znajomość i ambicja Stefana spycha go coraz głębiej w świat ludzi i zarazem coraz dalej od Diaboliny. Kiedy król zaczyna uważać świat Kniei za zagrożenie, dopuszcza się ataku na gąszcz, którego broni wróżka. Ranny w bitwie władca wyznacza cenę za głowę Diaboliny – własną koronę i rękę swojej córki. Dopiero w tym momencie zaczyna się baśń o Śpiącej Królewnie, jaką znamy. Z tą różnicą, że – jak w najlepszych filmowych twistach – nikt nie jest tym, kim się spodziewaliśmy.
Potrzeba było pomysłu, dozy odwagi i pary cojones, aby w ten sposób podejść do klasyki. Stromberg, który wcześniej maczał palce m. in. w „Avatarze”, znalazł środek ciężkości między tradycją a nowym. Widać to już po bohaterce granej przez Jolie, łączącej znany wizerunek z wielowymiarowością, której dotąd nie doświadczyliśmy.
Czarne charaktery są dużo bardziej interesujące niż klasyczni protagoniści, a przypadek Diaboliny to kolejny na to dowód. Angelina tam gdzie trzeba jest groźna i pełna furii, kiedy indziej – zraniona i dumna, jeszcze kiedy indziej pozwala kilku promykom czułości na wyjrzenie spoza fasady mroku. Jolie jako Diabolina wygląda po prostu wspaniale, a tytułowa postać w jej wykonaniu „niesie” cały film i na szczęście mało jest momentów, kiedy znika z kadru.
Świat wykreowany przez twórców „Czarownicy” jest pełen przepychu i rozmachu. Stworzenia, które wypełniają Knieję, wyglądają świetnie, a przedstawiona kraina jest spójna i bardzo dopracowana. Daleko jednak obrazowi Stromberga do wydmuszki, fascynującego wizualnie dzieła, które jest puste w środku. Przypowieść o niesprawiedliwie odrzuconej Diabolinie być może kłuje parę razy w oczy truizmami i rzecz jasna dużo w niej patosu. Jednak plastyczna uroda „Czarownicy”, połączona z magnetyczną kreacją Jolie, sprawiają, że ten film to ciekawy powrót do „Śpiącej Królewny”, po którym spojrzymy na Diabolinę przychylniejszym okiem.
Autor: Michał Stachura