FILM:

Lejdis

Nie, nie, tym razem tylko „Lejdis”. I to na DVD. Okazuje się, że Polak potrafi. „Lejdis” bowiem bije na głowę „Seks w wielkim mieście” i „Gotowe na wszystko”. Nie chcę się narażać, ale to tak naprawdę film o niczym. Trudno bowiem odnaleźć w nim sens, fabuła poważnie kuleje. Może zbyt dużo tu gagów i tekstów w stylu:
– Jestem w ciąży. To Twoja wina!
– Moja?! To nie ja pomyliłem plastry antykoncepcyjne z plastrami „NiQuitin!”
Czy to źle? Oczywiście, że nie. „Lejdis” to świetny film o tekstach, które mają szansę stać się kultowe. To kapitalna komedia na lato. Rzecz, przy której można się wyluzować i zdrowo odmóżdżyć. Świetnie wypada tutaj Ania Dereszowska, niewiele gorzej Edyta Olszówka. Niekoniecznie natomiast popisała się Magda Różczka. Najgorzej miała Izabela Kuna, której trafiła się postać żony geja. Ciężka sytuacja, z którą aktorka nie poradziła sobie najlepiej. Tyle o bohaterkach. I w sumie tyle o filmie, bo w „Lejdis” liczą się tylko lejdis. Autor: Maciek Kancerek

Zobacz więcej
Back to top button
0:00
0:00