to pierwszy samodzielny reżyserko film po rozstaniu się z , z którym stworzył kultowe już i . Jest to film o dwóch przyjaciółkach Mai Minorskiej () i Ewie Silberberg () ,które zmęczone życiem postanawiają się wybrać na weekend do spa. Tam spotykają masażystkę, Kornelię Matejko (w tej roli ). Tylko że masażystka nie umie masować, a okazuje się chemiczką. I jest to początek całkowicie pokręconej historii, która zabiera nas ze sobą na ponad 2 godziny.
Film jest zdominowany przez pierwiastek kobiecy. Nie jest to żadna wada tego filmu, ponieważ damski tercet aktorek radzi sobie świetnie. Przewodzi im , która jest najbardziej komediowa i jest autorem największej ilości gagów. (która, muszę się przyznać, jest moją faworytą) zagrała równie dobrze mimo moich zmartwień, że będzie grała za bardzo emocjonalnie. Najsłabiej wypada Maja Hirsch, która nieraz daje się zdominować i przyćmić koleżankom w kadrze. Ale mimo tego ta trójka wypada bardzo dobrze. Pomiędzy urodziwymi kobietami czuć chemię i więź.. A o to chodzi.
Paniom partnerują , , i . Są oni tylko tłem dla wyczynów wyżej wymienionych kobiet. I aż tłem, bo spełniają swoja rolę wyśmienicie dodając do filmu swój udział w fabule i komizm. Na największe oklaski zasługuje Kot, który zdobywa uwagę widza w finalnych scenach. Wobec miałem największe nadzieje w tym filmie. Liczyłem, że pokaże aktorsko to, co pokazał między innymi w . Tutaj wypadł równie dobrze, ale poniżej moich, chyba zawyżonych, oczekiwaniach.
Po seansie jestem bardzo wyczulony na product placement w filmach, więc mogę mieć zastrzeżenia do tego typu polityki i przy tym filmie. Ale przynajmniej tutaj zauważyłem to tylko dwa razy, a nie jak przy nowej produkcji – przez cały film.
Film jest świetnie zrealizowany pod względem wizualnym. Praca kamery bez zastrzeżeń. Oświetlenie i scenografia oraz cała reszta na wysokim poziomie. Dawno nie widziałem tak dobrze zrobionego polskiego filmu.
Sam film jest świetną rozrywką. Momentami się dłuży, ale i tak ja czułem, że z filmu ucięto kilka scen. Zwłaszcza dwie, którymi byliśmy karmieni w zwiastunie. już udowodnił, że nikt tak jak on nie pisze dialogów w naszym kraju. Tutaj mamy tylko potwierdzenie tej tezy. Rzadko jaki film potrafi spowodować, że zacznę się śmiać. Jeśli film potrafi spowodować, że się uśmiechnę, to jest równoznaczne z chichotem każdej innej osoby. A w trakcie seansu nieraz na mojej twarzy pojawiał się “banan”. Więc było śmiesznie. Chociaż martwię się, że widz może nie “wyłapać” kilku żartów.
Podsumowując to niezły film. Jak na pierwszy raz bardzo dobry. Prześmieszna czarna komedia przemieszana z innymi gatunkami, przy której można miło spędzić czas. Wyśmienita gra aktorska i naturalne dialogi ,są fundamentem tego filmu. Jeśli miałbym go porównać do czegoś, to nazwałbym go połączeniem i .
A więc moim zdaniem spłacił kredyt zaufania już przy pierwszej racie. I pozostaje jednym z niewielu polskich reżyserów z tak wysoką “zdolnością kredytową”.
Pozostało tylko jedno… Czy mi się zdaje, czy zakończenie filmu można uznać jako cliffhanger ?
Autor: Piotr Kaźmierczyk