Długie oczekiwanie
Koncert został zaplanowany na godzinę 19.30. Jednak przezorni fani zebrali się w progach zielonogórskiego Kawonu znacznie wcześniej. Co wcale nie oznaczało, że mogli od razu wejść do sali koncertowej. Ludzi przybywało, a drzwi nadal były zamknięte. Miły ochroniarz tylko uspokajał i prosił o cierpliwość. A o tę momentami bywało ciężko. Drzwi od klubu musiały być otwarte co sprawiało, że zimno wkradało się między oczekujących w napięciu widzów.
19.30
Prawie punktualnie o godzinie 19.30 zgromadzony tłum z ulgą mógł przejść przez przeprawę biletową i… nadal czekać. Muzycy zagościli na scenie dopiero o godzinie 20. Wtedy zaczęło się to na co każdy czekał z wielką tęsknotą.
Na swoich miejscach znaleźli się :
Adam Romański – skrzypce, klawisz
Jan Gałczewski – bouzoki, bodhran, gitara elektryczna, dudy gaita
Jan Kubek – tabla, darabuka, djembe, cajon, instrumenty perkusyjne
Łukasz Kulesza – gitara akustyczna
Bartek Dudek – gitara basowa
Mateusz Sopata – perkusja
Grzegorz Chudy – whistle, wokal, akordeon, bombarda, bansuri
oraz Rafał „Mojżesz” Witkowicz za konsoletą.
Koncerty zespołu Beltaine poza piękną celtycką muzyką niosą ze sobą pyszną oprawę humorystyczną. Grzegorz Chudy, z wykształcenie polonista, w krótkich (no może niekoniecznie krótkich) zapowiedziach kolejnych utworów wywoływał salwy śmiechu i oklasków.
Najmłodsi widzowie
W pierwszym rzędzie, przed samą sceną bawiły się przeurocze dzieciaczki. Wokalista oczywiście wykorzystał tę sytuację i w kolejnych opowieściach nawiązywał do postaci bajkowych. W ten sposób każdy z muzyków otrzymał swój odpowiednik z Kubusia Puchatka. Nie zabrakło również aluzji do polskiej sceny politycznej, animozji zielonogórsko-gorzowskich oraz świata literatury. Przed utworem Łódź by Night zapoznaliśmy się z dorobkiem kulturowym miasta Łódź ( z przymrużeniem oka). Następnie wokalista zapowiedział, iż zespół energicznie pracuje nad utworem o Zielonej Górze (ciekawe w ilu miastach powtórzył to samo?)
Godzina i do domu?
Na zegarze zauważyłem godzinę 21.10, a muzycy właśnie kłaniali się publiczności i schodzili ze sceny. „To nie możliwe” pomyślał tłum zgromadzony w Kawonie. Przecież koncert nie mógł trwać tylko godzinę z małym okładem. Rzeczywiście to było niemożliwe. Okazało się, że muzycy są łasi na oklaski ( ze względu na ograniczoną liczbę miejsc siedzących były to głównie owacje na stojąco). „Wilk syty i owca cała” tak można podsumować zakończenie koncertu, ponieważ panowie wychodzili na scenę kilkakrotnie i uraczyli publiczność soczystymi bisami.
Podczas jedenastoletniej kariery Beltaine gościł już szesnaście razy w Grodzie Bachusa. Sądząc po reakcjach publiczności nie będziemy musieli czekać długo na siedemnasty występ tejże grupy. W taki piękny sposób oczekujemy na Dzień Świętego Patryka, który już 17 marca. Grzegorz Chudy mówił na scenie: „Dzień Świętego Patryka jest o tyle pięknym świętem, że jego celebrowanie trwa od 1 marca do 28 lutego”, a świętowanie Dnia Patryka polega głównie na smakowaniu Guinessa (w tłumaczeniu dla dzieci jest to „gorzka coca cola” ).
Autor: Wojciech Góralski