Tytuł „Velociraptor” zobowiązuje. Jeśli ktoś tak nazywa płytę, oczekujemy zwartego, mocnego, szybkiego zestawu gitarowych killerów. Na siłę za taki może uchodzić utwór tytułowy i „Switchblade Smiles”, które poznaliśmy jeszcze przed premierą. Reszta, nadal przyrównując do dinozaurów, przypomina raczej diplodoka. Wolne to, ociężałe, a pożytku tylko tyle, że przynajmniej jakiś tyranozaur od reksów się naje.
Ten sezon wydawniczy nie jest zbyt łaskawy dla brytyjskich zespołów. Przepadł czwarty album Arctic Monkeys, mało kto pamięta tytuł choć jednej piosenki z debiutu Beady Eye, do tej prestiżowej grupy dołącza też Kasabian ze swoją nową płytą. Każda piosenka brzmi jak coś, co już zostało nagrane. The Bealtes. Nirvana. Trochę ogólniej: pop połowy ubiegłego stulecia, gdzieniegdzie ubarwiony przesterami i subtelną elektroniką. Zapomniano niemal zupełnie o Primal Scream, najważniejszej inspiracji Kabian (poprzedni album to praktycznie hołd złożony formacji Bobby’ego Gillespie). Niestety, wszystko wskazuje na to, że bez wzorca do kopiowania inwencja twórcza naszych bohaterów się kończy.
Za samą obecność „Days Are Forgotten” na „Velociraptor” ocena idzie o jeden w górę. Kasabian ze swoją nową płytą po raz pierwszy wyraźnie podpadają. „West Ryder Pauper Lunatic Asylum” było kalką, ale jednocześnie było materiałem solidnym. Czwarta płyta Anglików z kolei to potknięcie, ale jeszcze nie upadek. Zatem jednak tendencja spadkowa? Tego dowiemy się na następnej płycie
Autor: Michał Stachura
2. "Days Are Forgotten" – 5:03
3. "Goodbye Kiss" – 4:04
4. "La Fee Verte" – 5:48
5. "Velociraptor!" – 2:52
6. "Acid Turkish Bath (Shelter From The Storm)" -6:02
7. "I Hear Voices" – 3:59
8. "Re-wired" – 4:44
9. "Man Of Simple Pleasures" – 3:51
10. "Switchblade Smiles" – 4:14
11. "Neon Noon" – 5:21
Autor: