MUZYKA:

Sweet Monday – muzycy, studenci, przyjaciele [WYWIAD]

Sweet Monday to zielonogórski zespół składający się z czwórki przyjaciół, studentów, którzy wspólnie tworzą muzykę, jaką można określić mianem alternatywnego rocka. W skład wchodzą: Kacper Wiśny – wokalista i gitarzysta, Wiktoria Kuncewicz – skrzypaczka, Filip Wielemberg – basista oraz Maciej Szczepanik – perkusista. Na swoim koncie mają występ podczas Bachanaliów w Zielonej Górze oraz wiele koncertów z zarówno polskimi, jak i zagranicznymi zespołami.

Julia Gwóźdź: Gracie ze sobą już niecałe dwa lata. Trudno wam ze sobą wytrzymywać?

Kacper: Tak, bardzo. (śmiech) Oczywiście żartuję, dogadujemy się świetnie, nie mamy za bardzo zgrzytów. Po prostu cieszymy się naszą przygodą w zespole.

Od początku traktowaliście to wszystko w pełni na poważnie czy zaczęło się to bardziej w formie „Dobra, zakładamy zespół, zobaczymy, co będzie dalej”?

Filip: Na początku tak było.

Wiktoria: Ta druga opcja, przez pierwsze dwa miesiące była mowa „No, za dwa tygodnie mnie tu nie będzie” (śmiech).

Kacper: Myślę, że tak po miesiącu-dwóch już uznaliśmy „Dobra, lecimy” i braliśmy to już na poważnie.

Niedawno wydaliście pierwsze dwa autorskie kawałki, macie za sobą wygrane półfinały na Pojedynku Kapel w Toruniu, jesteście również finalistami Zimowej Giełdy Piosenki w Opolu, ale chyba nie od początku było tak łatwo. Trudno było dotrzeć do tego momentu? Gdzie wcześniej graliście?

Kacper: Pierwsze takie duże wydarzenie to były chyba Bachanalia w zeszłym roku, to był straszny przeskok od grania w małych klubach do grania przed ogromną publiką, ale też właściwie nie mieliśmy wcześniej porównania, więc nawet to granie w klubach było dla nas super doświadczeniem.

Rozumiem. A pamiętacie wasz pierwszy koncert? Jakie to były wrażenia?

Filip: Pierwszy nasz koncert był chyba w Jazz Kinie, ale musielibyśmy sprawdzić, kiedy dokładnie to było.

Maciej: Wrażenia zawsze są świetne.

Filip: Bardzo się stresowałem, pierwszy raz na scenie. Myślałem, że zemdleję z emocji, ale później byłem z siebie dumny.

Pierwszy raz? Reszta z was chyba już wcześniej występowała?

Maciej: Tak, nasza trójka już wcześniej grała na scenie.

Jak się czuliście, występując wspólnie po raz pierwszy?

Kacper: Było świetnie. Wtedy poczułem, że to jest ten właściwy skład.

Koncert na Bachanaliach był waszym pierwszym wspólnym ”większym” koncertem. Jak go wspominacie?

Filip: Chciało mi się mdleć jeszcze bardziej. Już nie było możliwości, że „A, mnie tylko dziesięć osób usłyszy”, tylko były już media, było to dokumentowane, ci wszyscy ludzie byli tam po to, żebym ja mógł zagrać i zrobił to dobrze, a to dodatkowa presja.

Kacper: Plus, jeśli będzie jakaś wpadka, to pół Zielonej Góry się o tym dowie.

Filip: To prawda, ale wszystko poszło dobrze, jakimś cudem.

Macie takie marzenie, żeby grać profesjonalnie, zostać wielkimi artystami? Myślicie, że wam się uda?

Maciej: Mamy taki cel.

Kacper: Fajnie być przygotowanym, że coś się uda, ale statystycznie, no, się nie uda, więc liczymy po prostu na szczęście i mamy nadzieję, że mimo wszystko to wyjdzie.

A jak jest z czasem, trudno wam połączyć zespół ze studiami?

Kacper: Trudno mi połączyć studia z muzyką.

Maciej: Mnie ciężko połączyć studia z pracą, muzyką, znajomymi, dziewczyną, zajmowaniem się domem…

Jesteście nie tylko zespołem, ale także grupą dobrych przyjaciół. Czy pojawiają się kłótnie? Czy wpływa to na wasze próby, koncerty? Było kiedyś tak, że ktoś was zirytował i nie chciało wam się iść na próbę?

Filip: Myślę, że chyba każdy na spokojnie może powiedzieć, że tak.

Kacper: My z Wiką się dość często kłócimy (śmiech).

Wiktoria: Zazwyczaj po prostu wcześniej kończymy, jeśli jest jakaś sprzeczka.

Kacper: Raczej staramy się jak najszybciej rozwiązać wszelkie konflikty i wracamy do normy.

Macie czasem momenty załamań? Myśli przed koncertami, że „To się nie uda”?

Maciej: Ja przed koncertami akurat nie mam.

Wiktoria: Próby tydzień przed koncertami zazwyczaj są już bardziej nerwowe.

Maciej: Ale mimo wszystko raczej nie są takie, że „Jezu, nam się na pewno nie uda”.

Kacper: Ja, mówiąc za siebie, jestem perfekcjonistą i kiedy widzę, że coś jest niedopracowane przed koncertem, to się irytuję.

Wiktoria: Ja też, dlatego się wiecznie żremy.

Kacper: Tak, bo chcemy, żeby wszystko było jak najbardziej dopracowane, żeby nie zawodzić ludzi, żeby wszystkie te piosenki były dobrze przećwiczone i żeby dobrze je zagrać.

To zrozumiałe, nikt nie chciałby poczuć, że zawiódł swoich fanów. Akurat jesteście tuż przed koncertem na zielonogórskich Bachanaliach – to już 26 maja. Jak nastawienie? Czym planujecie zaskoczyć?

Filip: Lekko się stresujemy, bo gramy na Bachanaliach już drugi raz, więc musimy pokazać, że nie bez powodu tu jesteśmy. Tym bardziej, że kompletnie zmienił się nam materiał od ostatniego czasu, kiedy graliśmy i chcemy go jak najlepiej wykonać, by przebić ten poprzedni.

I oby wszystko poszło po waszej myśli. A czy jesteście teraz w trakcie tworzenia nowych kawałków? Jakie macie plany na przyszłość?

Maciej: Jesteśmy na etapie kreatywnej pracy.

Kacper: Nowe piosenki wyjdą, kiedy będą gotowe (śmiech).

Gdyby rozpadł się wasz zespół, czego oczywiście nie życzę, chcielibyście wciąż tworzyć muzykę? Tworzycie już teraz jakąś muzykę solową?

Filip: Myślę, że wciąż tworzylibyśmy muzykę. Ja i Mikołaj Janeczko jakiś czas temu wydaliśmy wspólnie album „W porządku”.

Kacper: Ja wydałem album The Orchid Garden i jestem w trakcie pracy nad kolejnym albumem, więc myślę, że do końca roku można się go spodziewać.

Sweet Monday niedawno wydali dwa autorskie utwory: Past Tense of You oraz Death Wears a Floral Dress, które można znaleźć na YouTube’ie, Spotify czy innych serwisach streamingowych. Z pewnością wkrótce pojawią się także kolejne utwory zespołu. Kacper Wiśny, wokalista i gitarzysta, również niebawem wyda swoje najnowsze kawałki.

Rozmawiała Julia Gwóźdź, studentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej UZ

 

Zobacz więcej
Back to top button
0:00
0:00