Podróż(owała) za jeden uśmiech, śpiewała Zakazane piosenki, nigdy nie wywołała Wojny domowej i był z niej prawdziwy Skarb. Alina Janowska – aktorka- odeszła dzisiaj w wieku 94 lat.
Jeszcze przed chorobą mówiła, że chce pamiętać dobre rzeczy. My z pewnością tylko takie o niej zapamiętamy. Aktorka wybitna, której życie nie należało do łatwych. Kilka razy ocalała podczas wojny, ale zawsze była optymistką. Staram się pamiętać te zabawne rzeczy. Choćby prywatki w czasie okupacji. Chodziliśmy do mojej przyszywanej ciotki. Prowadziła na Jasnej tzw. bridge-room dla panów, którzy jedli, pili i grali w karty – mówiła w jednym z wywiadów.
Największe wrażenie robi wypowiedź z roku 2003, którą warto zapamiętać.
Nie chcę już opowiadać ludziom o swojej martyrologii, że siedziałam w więzieniu, że cierpiałam,
że byłam przerażona. Chcę im powiedzieć, że życie bez miłości jest nic nie warte(…) Trzeba mieć siłę, żeby wykrzesać w sobie miłość do bliźniego i to nie tylko do tego, który też ci ją okazuje. Ale także do tego, który jest np. wrogo nastawiony. To jest wielka sztuka, żeby się nie zniechęcić i nie machnąć wówczas ręką. Nie można zostawiać za sobą nie wyczyszczonych spraw międzyludzkich”.
Filmów, w których zagrała nie sposób wymienić jednym tchem. Największą popularność przyniosły jej „Zakazane piosenki”,” Skarb” „Podróż za jeden uśmiech”, „Wojna domowa”, „Rozmowy kontrolowane” czy “Złotopolscy”. I nikt już nie zaśpiewa w taki sposób “Czerwonego jabłuszka”.
Do zobaczenia…