Artystka, której utwory opowiadają o związkach i codziennych wyzwaniach, nowy numer napisała w Berlinie. – W tym czasie próbowałam poukładać coś sobie w głowie – wspomina wokalistka. – Byłam w złym związku i ciężko było mi nawet wstać z łóżka. Tytuł początkowo był żartem. Wyobrażałam sobie scenę z Disneya, kiedy otwieram okna i nasłuchuję śpiewających ptaków. Najwyższy poziom ironii.
Piosenki Amber Van Day zawsze niosą nadzieję i pokazują, że także z trudnej sytuacji jest wyjście, nawet jeśli nie jest to proste. Nie inaczej jest w przypadku „Good Morning”. – To uzdrawiające, ponieważ czasem kiedy udajesz odważną, kiedy sprawiasz wrażenie pewnej siebie, możesz rzeczywiście tak się poczuć. Kiedy wyobrażasz sobie swój własny film, w końcu zaczynasz w niego wierzyć. To dość śmieszne i na granicy urojeń, ale działa. Podkręćcie więc głośność, tańczcie, śpiewajcie i zacznijcie dzień z Amber Van Day. „Good Morning”!