Drużyny grające dzisiaj na parkiecie to ekipy, które zajmują odpowiednio pierwsze i drugie miejsce w tabeli. Już z tego tytułu mogliśmy spodziewać się niesamowitych emocji, których rzeczywiście na brakowało. Drużyna z Zielonej Góry pokazała niezwykły charakter, bowiem w pierwszej części spotkania grali nieco słabiej od rywala, przegrywając tę partię. W drugiej natomiast pokazali siłę, odwagę i dojrzałość, co ostatecznie dało im kolejne z rzędu zwycięstwo.
Akademicy na rozgrzewce wydawali się niezwykle zmotywowani. Nie ma co się dziwić, bowiem jest to dla nich ciężki okres. W środę wygrali w starciu z Goliatem, czyli Śląskiem Wrocław, dzisiaj grali z wiceliderem, a już za 3 tygodnie, czyli 11 grudnia spotkają się z Vive Targami Kielce w ramach Pucharu Polski.
Od początku atmosferę na trybunach tworzyli goście, którzy przez cały mecz dopingowali swój zespół. Już przy stanie 0:1 żółtą kartkę otrzymał Marcin Jaśkowski. To tylko potwierdza, że mecz był brutalny. Na następny kartonik nie musieliśmy długo czekać. Ukarany został kolejny z podopiecznych Mariusza Kwiatkowskiego. W tej sytuacji rzut karny pewnie wykorzystał Artur Szabat i przez chwilę na tablicy wyników widniał rezultat 1:4. Gospodarze słabo weszli w mecz. Przy stanie 5:8 trener Kwiatkowski wziął czas, gdyż gra gospodarzy nie przypominała tej, którą kibice w hali przy ulicy Prof. Szafrana chcieliby oglądać. Rywale niesieni przez swoich kibiców prowadzili składne, konstruktywne akcje i powoli zyskiwali przewagę. Przerwa w grze niewiele jednak wniosła i zielonogórzanie dalej prezentowali się przeciętnie. Następną żółtą kartkę dostał zawodnik gości Konrad Burchacki. Dzięki temu lider zielonogórzan Bogumił Buchwald rzucił karnego na 6:8, a chwilę potem (również z rzutu karnego) na 8:10. Goście zaczęli coraz więcej faulować, a akademicy powoli rozkręcali się. Niestety przy wyprowadzaniu kontry Bogumił Buchwald w środkowej strefie boiska sfaulował Kamila Ramiączka, którego już za chwilę otoczył sztab medyczny. Niebezpieczne zagranie spowodowało kontuzję kluczowego zawodnika w drużynie gości. Pod koniec pierwszej połowy coraz lepiej grali również bramkarze obydwu ekip broniąc momentami sytuacje stuprocentowe. Przy stanie 12:14 dla gości jedna z ich akcji w pewnym momencie została przerwana. Piłka w pewnym momencie spadła z góry i prawie trafiła w jednego ze szczypiornistów. Nie wiadomo czy był to głupi wybryk, czy tylko nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Od tego momentu wynik oscylował w granicy dwóch punktów. Zielonogórzanie zdobywali kontrolę nad spotkaniem i po zespołowych akcjach trafiali piękne bramki. W samej końcówce zremisować pierwszą połowę próbował Bogumił Buchwald, ale z rzutu karnego trafił w poprzeczkę. Pierwsza partia spotkania zakończyła się wygraną gości 15:16.
Goście w pierwszej połowie skutecznie powstrzymywali szczypiornistów AZS-u jednak w drugiej już to nie wychodziło. Chwilę po rozpoczęciu dzięki bramce Tomasza Gintowta z rzutu karnego gospodarze zdobyli, której nie utracili już do końca spotkania. Jeśli chodzi o golkiperów to mieli dzisiaj prawdziwy festiwal. Przy stanie 19:17 dla akademików, trener gości wziął czas, lecz mimo to jego drużyna nadal traciła gole. Zielonogórzanie grali o niebo lepiej niż w pierwszej partii spotkania. Kilka razy zawodnicy z Winnego Grodu zdobywali piękne bramki z kontry. Grali niezwykle widowiskowo i 2 razy udało im się zdobyć gola na półpustą bramkę. Świetnie spisywał się również bramkarz AZS-u Marek Długosz, który bronił nawet dobitki rywali. Przy przewadze 25:20 trener Mariusz Kwiatkowski nadal skutecznie motywował swoich podopiecznych. Chwilę potem szkoleniowiec gości poprosił o drugi czas w tej części gry. Postawa Oborników Śląskich niewiele się poprawiła, lecz nadal nie byli w stanie uzyskać przewagi nad zielonogórzanami. Im bliżej końca meczu tym większe kontrowersje, emocje i coraz brutalniejsza gra. Rywale zbliżali się do akademickich coraz bardziej. Napięcie zarówno na trybunach jak i na parkiecie z każdą chwilą rosło. Ostatecznie Zielona Góra pokonała SPR Bór Oborniki Śląskie 32:28 zachowując pozycję lidera.
Mecz był atrakcyjny dla kibiców. Była krew, potem i łzy zarówno gości, którzy pewnie stracą pozycję wicelidera, oraz gospodarzy, którzy wygrali szlagierowe starcie.
Najbliższy mecz AZS zagra 30.11 (sobota) na wyjeździe. Rywalem będzie Tęcza Kościn, czyli kolejny wymagający rywal. My jednak jesteśmy pełni optymizmu tak jak zawodnicy z Zielonej Góry. Emocji na pewno nie zabraknie.
Mecz KU AZS UZ Zielona Góra vs. SPR Bór Oborniki Śląskie 32:24(15:16)
Zawodnicy i trenerzy po meczu:
Bogumił Buchwald – AZS
Maciej Orliński – AZS
Tomasz Gintowt – AZS
Mariusz Kwiatkowski – Trener AZS
Maksymilian Madaliński – Oborniki Śląskie
Eryk Sawicki – Oborniki Śląskie
Adam Szabat – grający trener Oborników Śląskich
Autor: Krystian Machalica