AZS:ZIELONA GÓRA:

Mecz pełen walki okraszony drugim z rzędu triumfem zielonogórskich piłkarek ręcznych

Nietypowo, bo w środę, w hali UZ szczypiornistki Osiński-Trans AZS-u UZ rozegrały mecz 5. kolejki I ligi kobiet, grupy B. Tym razem zespół prowadzony przez trenera Kacpra Kiersnowskiego podejmował rezerwy KPR-u Gminy Kobierzyce. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem gospodyń, które wygrały to starcie 30:28.
Spoglądając na tabelę, trudno było wskazać faworyta. Obie drużyny były sąsiadami w ligowej tabeli. Zielonogórzanki plasowały się na 8. miejscu, a ich rywalki zajmowały 7. pozycję. W związku z tym kibice mogli oczekiwać wyrównanego meczu, który rzeczywiście taki był.
Przez niemal całą godzinę gry rezultat oscylował w granicach remisu, choć minimalnie lepszy początek miały zielonogórzanki, które wyszły na prowadzenie 4:1. Przeciwniczki szybko wyrównały stan rywalizacji i w pewnym momencie to one były bliżej wygranej. Na półmetku zmagań minimalnie lepsze były jednak akademiczki. Wówczas na tablicy wyników było 15:14.
W drugiej połowie również byliśmy świadkami zaciętej walki, jednak w najważniejszych fragmentach meczu z lepszej strony zaprezentowały się szczypiornistki z Zielonej Góry, które finalnie sięgnęły po zwycięstwo. Najwięcej bramek wśród miejscowych, a dokładnie 8 zdobyła Magdalena Sobczak. Drugą najlepiej rzucającą zawodniczką AZS-u była Lidia Kowalaszek, siedmiokrotnie pokonując bramkarkę z Kobierzyc.
Niezwykle ważną rolę w meczu odegrała bramkarka z Zielonej Góry, Lidia Kobyłecka.
Razem z dziewczynami wywalczyłyśmy po prostu ten wynik i teraz są naprawdę wysokie emocje, więc ciężko w ogóle cokolwiek powiedzieć. Musimy przeanalizować na pewno, bo wiele błędów się pojawiło, ale teraz cieszymy się z wygranej. To jest właśnie piękno sportu i piłki ręcznej, że cały czas są emocje. Był to bardzo wyrównany mecz, było co wywalczyć, także cieszę się, że udało nam się wygrać i te trzy punkty w tabeli zyskać.

O wydarzeniach na parkiecie rozmawialiśmy z Karoliną Mrozowicz z AZS-u.

Cieszymy się bardzo, był to dosyć ciężki mecz w wykonaniu naszym i przeciwniczek, ale cieszymy się, że trzy punkty zostają w Zielonej Górze. Ta końcówka była bardzo, bardzo nerwowa, ale szczęście jest po naszej stronie. Myślę, że o dzisiejszym zwycięstwie zadecydowała nasza obrona, która dosyć dobrze funkcjonowała i nasza bramkarka, Lidka pokazała dzisiaj w bramce, że to ona jest górą i dzięki tym ostatnim jej interwencjom to my wyszliśmy na prowadzenie, a nie Kobierzyce. Myślę, że tak na gorąco to przydałoby się więcej konsekwencji gry w ataku i musimy bardziej realizować założenia trenera, które są nam przekazywane na czasach, ale to jest tu i teraz i myślę, że za dużo by mówić, żeby teraz powiedzieć, co to jest.

Głos oddaliśmy także jednej z liderek zielonogórskiej drużyny, Magdalenie Sobczak.

Chciałyśmy zdobyć te trzy punkty. Bardzo nam na tym zależało, żeby drugi mecz z rzędu wygrać po wcześniejszych przegranych meczach. To jest taka pełna mobilizacja do dalszych meczów. Cieszymy się, tym bardziej że u nas udało się wygrać dwa mecze z rzędu. Graliśmy w sobotę, teraz w środę, więc super. Czujemy się coraz pewniej, tym bardziej że te pierwsze mecze naprawdę były z drużynami na szczycie tabeli. Wiedziałyśmy, że to będą bardzo ciężkie mecze, raczej nie do wygrania. Teraz zaczynamy grać na takim swoim poziomie i chcemy jak największą liczbę meczów wygrać.

Po meczu radości nie ukrywał trener AZS-u, Kacper Kiersnowski.

Mamy trzy zwycięstwa na sześć spotkań, także mi się wydaje, że jak na beniaminka to bardzo dobry wynik. Wiadomo, w każdym meczu dalszym będziemy walczyć dalej o zwycięstwa i jak najlepszy wynik na koniec sezonu, co mam nadzieję, że poskutkuje jeszcze kilkoma zwycięstwami. Myślę, że każde zwycięstwo smakuje bardzo dobrze i z mojej perspektywy wolałbym jednak, żeby się skończyło tymi dziesięcioma bramkami i żebym nie musiał się denerwować, ale wiadomo, cieszą trzy punkty, każde tak samo i oby jak najwięcej takich. Trzeba pamiętać, że gdyby nie dosyć mocna i szczelna obrona, to bramkarka też nie miałaby szans do obrony, także to jest zasługa całego zespołu. Tak samo, jak każda bramka przez nas zdobyta, to jest zasługa całego zespołu, a nie tylko jednej zawodniczki.

O przyczynach porażki mówiła trenerka rezerw KPR-u, Grażyna Janczak.

Nie było ani obrony, ani skuteczności. Dzisiaj byliśmy takie śpiące, tak bym powiedziała. Jaka pora, chyba taka gra. Czy ja swoje dziewczyny mogę za coś pochwalić? Fragmenty były oczywiście, ale fragmentami meczu się nie wygrywa. Trzeba grać po prostu równo, a my tak-jedna akcja dobrze, dwie źle i to zarówno w obronie i w ataku, więc nie da się takiego meczu wygrać. W tej lidze każdy rywal jest w zasięgu. Każdy z każdym może wygrać i każdy z każdym może przegrać.
W nadchodzącej kolejce zielonogórzanki zagrają w Kaliszu, a zmierzą się z SMS-em ZPRP I Kalisz. Spotkanie odbędzie się 9 listopada, o 16:00.
Zobacz więcej
Back to top button
0:00
0:00