Pierwszy sezon występuje w Zielonej Górze. Wcześniej grał w klubach na drugim końcu Polski. Uważa, że sukces rodzi się w głowie i stamtąd czerpie optymizm przed meczami play-off z Chrobrym Głogów. Poznajcie Roberta Wróbla, siatkarza AZS-u Uniwersytetu Zielonogórskiego.
– Mamy swoje przemyślenia, ale o słabych punktach nie chcę na razie mówić. Po sobotnim meczu o tym będziemy mogli porozmawiać! Mamy swoje założenia przedmeczowe i zobaczymy, czy to w sobotę pójdzie gładko – zapowiada Robert Wróbel.
Atakujący akademików największą siłę swojego zespołu upatruję w… atmosferze. Pochodzący z okolic Konina siatkarz uważa, że odpowiednie nastawienie może okazać się kluczem do sukcesu.
– Jak wlecimy na taką swoją atmosferę, to jesteśmy nie do zatrzymania. Wtedy gramy całym zespołem.
Reprezentant AZS-u jako przykład podaje ostatnie dwa sety z meczu kończącego rundę zasadniczą. Z poznańskimi akademikami zielonogórzanie przegrywali już 1:2, ale dzięki umiejętnym zmianom w składzie i grze „z uśmiechem na ustach”, zdołali odwrócić losy spotkania i wygrać po tie-breaku.
Wróbel ma porównanie, bo mimo młodego wieku posmakował już siatkówki w różnych zakątkach kraju. W młodej lidze występował w AZS-ie Indykpol Olsztyn. Ponadto grał też w Huraganie Międzyrzec Podlaski i Karpatach Krosno. Jak przyznaje, zainteresowanie siatkówką w tamtych ośrodkach było większe, ale poziom jest wyższy na ścianie zachodniej, bo tu liga jest bardziej wyrównana i praktycznie każdy może wygrać z każdym.
– Ostatnio rozmawiałem z rozgrywającym Maćkiem Januszewskim i powiedziałem mu, że nie żałuję przyjścia tutaj. To, że zajęliśmy 7. miejsce, to nie ma dla mnie znaczenia, bo nie określa ono naszego poziomu. Wierzę w nasz zespół, także pod kątem przyszłości.
Najbliższa przyszłość, to jednak dwumecz z Chrobrym Głogów. W rundzie zasadniczej dwukrotnie górą rywale. AZS w Głogowie przegrał po tie-breaku, a w Zielonej Górze urwał tylko seta. Wróbel zwraca uwagę na Marcina Brzezińskiego, przyjmującego z przeszłością w Bundeslidze, który atakuje nad blokiem i jest największą armatą w zespole Dominika Walencieja.
– Będziemy robić wszystko, żeby znaleźć ich słaby punkt i ich pokonać. Myślę, że hala i atmosfera nas poniesie. Wierzę, że możemy nabroić w tym meczu!
Wróbel, żeby jak najlepiej przygotować się play-offów wziął nawet wolne na uczelni. Nie oszczędzał się na siłowni, ale uważa, że warto. Jego zdaniem akademicy wcale nie muszą stać na straconej pozycji w pojedynku z wiceliderem po rundzie zasadniczej.
– Ja jestem chyba największym optymistą w zespole. Wszystko zaczyna się w głowach. Jak wyjdziemy z nastawieniem: „o ja Głogów, przegramy”, to nie będzie sukcesu. Jak ponakręcam, podpowiem, to każdy uwierzy i to jakoś pójdzie. Wierzę w to, że wygramy.
W I rundzie play-off rozgrywany jest dwumecz. W przypadku, gdy oba zespoły będą miały po jednym zwycięstwie, o awansie decyduje „złoty set” do 15.
– Jak przyjdzie jakaś niespodzianka i komuś się potknie noga, to przyjdzie „złoty set”, który rządzi się nadzwyczajnymi prawami. Dochodzi stres i ciężko powiedzieć. Nigdy nie grałem takiej partii o wszystko.
Pierwszy mecz w sobotę, 4 marca o 16:00 w hali UZ przy Szafrana. Relacja na antenie Akademickiego Radia Index. Rewanż tydzień później w Głogowie.
Cała rozmowa z Robertem Wróblem do wysłuchania poniżej.
Godzina Rektorska – Robert Wróbel AZS UZ