Byli na prowadzeniu przez ponad 37 minut, 6 minut przed końcem mieli 15 punktów przewagi i… przegrali mecz, który dawał finał. Stelmet Enea BC Zielona Góra nie zagra po raz szósty z rzędu o złoto.
Ustępujący mistrzowie kraju przegrali wczoraj piąty, decydujący półfinał we Włocławku z Anwilem 83:85.
Myślę, że przez 35 minut kontrolowaliśmy mecz, robiliśmy to, co chcieliśmy. Wszystko było w naszych rękach. Niestety, troszeczkę fauli, zmęczenie, rotacja zdecydowały o tym, że zrobiliśmy za dużo strat i pozwoliliśmy rzucić Anwilowi 26 pkt. w ostatnich minutach. Nie miało prawa się to zdarzyć, zdarzyło się i dlatego przegraliśmy ten mecz.Andrej Urlep, trener Stelmetu Enei BC Zielona Góra
Czwartą kwartę Anwil wygrał 38:18, czyli zdobył niemal połowę punktów z całego dorobku. Zielonogórzanie 3 min i 44 sek. przed końcem spotkania, po trójce Martynasa Geceviciusa prowadzili różnicą 10 „oczek” i wtedy Anwil zanotował serię 11-0. Gospodarze kryli agresywnie, zielonogórzanie mieli problem nawet z przejściem połowy boiska, a strzelecko w ekipie Anwilu odblokowali się zawodzący dotychczas Ivan Almeida i Quinton Hosley.
Wróciliśmy jak feniks z popiołów. W tym meczu, w tej serii, w tym sezonie i w ostatnich trzech latach. Ta wygrana przywraca Anwil do wielkiej koszykówki. Nie wyobrażacie sobie, jak wiele znaczyła dla klubu ta wygrana. Walczyliśmy do samego końca, nie przestaliśmy wierzyć, nawet jak przegrywaliśmy dwudziestoma punktami.Igor Milicić, trener Anwilu Włocławek
Przed Anwilem teraz mecze z BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski, zaś o trzecie miejsce zagrają dwaj ubiegłoroczni finaliści – Stelmet i Polski Cukier.