– Porażkę biorę na siebie – powiedział po meczu Andrej Urlep, szkoleniowiec Stelmetu Enei BC Zielona Góra. Mistrzowie Polski w piątek przegrali w spotkaniu 22. kolejki Energa Basket Ligi z Rosą Radom 88:91. To 7. porażka w tym sezonie zielonogórzan w polskich rozgrywkach.
Zryw w ostatnich kilku minutach, to za mało, by pokonać harującą od początku Rosę. Goście prowadzili od początku meczu, później gra się wyrównała. Do przerwy, dzięki rzutowi tuż przed końcową syreną Vladimira Dragicevicia (najskuteczniejszego w całym spotkaniu – 29 pkt.) Stelmet objął 2-punktowe prowadzenie. Po zmianie stron zielonogórzanie zagrali koszmarną trzecią kwartę, a w czwartej rozpoczęli pogoń za rywalem.
Łukasz Koszarek na boisku pojawił się dopiero w drugiej połowie. W pierwszej piątce mecz zaczął m.in. Alex Hernandez. Niestety Hiszpan kolejny raz rozczarował. A bohaterem Stelmetu mógł być James Florence. Amerykański rozgrywający trafił w czwartej kwarcie dwie trójki, w tym jedną z faulem, później za faul przy rzucie z dystansu egzekwował trzy rzuty wolne i zielonogórzanie minutę przed końcem wrócili na prowadzenie.
Rosa jednak odparła ten atak. Chwilę później trójką odpowiedział Daniel Szymkiewicz, a następnie Florence faulował przy celnym rzucie za 3 pkt. Michała Sokołowskiego.
Trener Andrej Urlep przyznał, że kilku zawodników, bez podawania nazwisk go rozczarowało. Szkoleniowiec Stelmetu nie przyjmuje tłumaczenia w postaci zbliżającego się rewanżu z AS Monaco i zmęczenia po pierwszym meczu z ekipą z księstwa. – Wymówki są dla słabych – powiedział.
Już we wtorek, 13 marca Stelmet zagra wyjazdowy rewanż z AS Monaco. Początek o 20:30.