Takim banerem powitali zielonogórscy kibice powracającego po czteroletniej przerwie Filipa Matczaka, który razem z kolegami łatwo pokonał AZS Koszalin 79:60.
Stelmet mimo osłabienia spowodowanego absencją aż trzech podstawowych zawodników (Thomas Kelati, Nemanja Djurisić, Przemysław Zamojski) bardzo swobodnie rozpoczął sobotnie spotkanie. Szybkie 9:2 w pierwszych pięciu minutach, a po zakończeniu kwarty 25:14 dla miejscowych. Szczególnie aktywny był Adam Hrycaniuk, który w niespełna 5. min. na boisku uzbierał aż 8 punktów.
W drugiej kwarcie mistrzowie Polski systematycznie powiększali przewagę. Swoje minuty wykorzystywał Filip Matczak wdrażający się w system trenera Gronka. Paradoksalnie przez osłabienie, gracze tak zwanego drugiego garnituru mogli pograć dużo więcej i porobić cenne statystyki. Po pierwszej połowie najbardziej na plus Adam Hrycaniuk i Karol Gruszecki.
Po zmianie stron zaatakował mocno już raniony AZS. Przyjezdni zaczęli od 7:2 i trener miejscowych od razu poprosił czas. Jego podopieczni błyskawicznie wdrożyli wytyczne i po chwili Stelmet z powrotem miał bezpieczne prowadzenie.
Czwarta kwarta nie dostarczyła radykalnych zmian w postawie jednych i drugich. Stelmet BC zapisał 19. zwycięstwo w lidze i następny mecz zagra na wyjeździe z Asseco Gdynia.
Relacja: Łukasz Ostrowski
Artur Gronek: – Gratulacje dla naszego zespołu, dla zawodników z dwóch względów. Przede wszystkim z tego, że nie przegraliśmy żadnej kwarty, a drugi to taki, że zrobiliśmy 24 asysty przy 12 stratach, ponad 200 podań w meczu, więc to jest naprawdę dobry wynik. Zaczęliśmy fizycznie, twardo, czyli tak jak założyliśmy sobie. W Koszalinie jest zmiana trenera i oni potrzebują trochę czasu, żeby złapać rytm. Cieszę się, że przez 38 min. graliśmy na dobrej intensywności.
Łukasz Koszarek: – Super, że wygraliśmy, fajnie, że Filip zadebiutował, a zdobył o 3 pkt. więcej niż ja w swoim debiucie. Oby jego kariera była jeszcze lepsza