Szukająca pierwszych punktów w tym sezonie Wataha Zielona Góra podejmowała trzecią siłę rozgrywek, Kraków Kings. Niedzielne spotkanie Polskiej Futbol Ligi, grupy południowej zakończyło się pewną wygraną gości z Krakowa, którzy przy Botanicznej pokonali gospodarzy 49:6.
Przewaga gości zaczęła zarysowywać się już od początku meczu. Kraków Kings szybko zdobyli swoje pierwsze przyłożenie. Konsekwentna gra przyjezdnych zaprocentowała kolejnymi touchdownami. Wataha również była w stanie zdobyć punkty. Ich autorem był Wiktor Ząbek. Do przerwy mieliśmy jednak wyraźne prowadzenie Kraków Kings. Na półmetku spotkania było 35:6. Zielonogórzanie próbowali zmniejszyć rozmiary porażki, jednak te wzrastały. Wzrastały również emocje. Za dyskusję z sędzią zdyskwalifikowany został zawodnik z Krakowa. Nie przeszkodziło to jednak rywalom zielonogórskiej Watahy w zdobywaniu kolejnych przyłożeń i podwyższeń, co miało odzwierciedlenie w końcowym rezultacie.
Bardzo trudny przeciwnik, bardzo fizyczny przeciwnik. Zobaczmy chociażby, jak dużo naprawdę potężnych osób mają, czy to na linii, czy w drugiej linii defensywy. Mało tego, że potężnych i naprawdę dobrze zbudowanych, to doświadczonych osób. Pierwsza kwarta to nie wiem, czy zaspanie nasze, dekoncentracja, ten upał? Pewnie wiele czynników. Bardzo szybko daliśmy sobie wbić te 13 punktów, czy 14 punktów, które pojawiły się na tablicy. To było, nie wiem, w ciągu dwóch minut, jeżeli dobrze pamiętam. Pierwszy return zaraz po kick-offie. Chwilę później, już mieliśmy następną akcję ich defensywy, bardzo blisko naszego end-zonu i skończyło się, jak się skończyło. Dobrze, że udało nam się urwać trochę punktów. Od drugiej kwarty już troszeczkę lepiej ta gra wyglądała, już trochę mniej dawaliśmy tego pola. Trochę bardziej gryźliśmy, udawało się gdzieś tam trochę wyrwać rożnymi akcjami, czy to ofensywnymi, czy defensywnymi tą przestrzeń na boisku.
Mecz i dyspozycję rywala, a także swojej drużyny ocenił Sebastian Domański z Watahy.
Po meczu mówił również zawodnik zwycięskiego zespołu, Karol Rudzki.
Dużo błędów, które będziemy się starali poprawić. W początek weszliśmy bardzo mocno. Tak, jak mówię, kilka błędów się pojawiło. Parę punktów wleciało. Druga połowa już wyglądała stabilnie i lecimy do ćwierćfinałów. Patrząc na wynik Armii to prowadzenie w ostatnim meczu, więc liczymy, że będzie bardzo fajne spotkanie, które pozwoli nam się właśnie przygotować na tę fazę play-off. Wataha miała parę trickshotów, trickplayi, które rzeczywiście pogubiły naszą defensywę, ale generalnie byliśmy przygotowani na ten mecz, zresztą widać po wyniku.
Następny mecz Wataha zagra u siebie, 28 czerwca, a zmierzy się z Tychami Falcons.
