7 sierpień – portale internetowe informują o niezwykle groźnym wypadku Grzegorza Walaska na torze w Władywostoku. Zielonogórscy kibice z drżeniem serca oczekują na wieści z Rosji, bowiem kapitan ZKŻ – tu został odwieziony w karetce do szpitala i narzeka na silne bóle pleców. Istnieje podejrzenie kontuzji kręgosłupa. Na szczęście po kilku godzinach zielonogórzanom kamień spada z serca – okazuje się że „Greg” wyszedł z karambolu bez żadnych złamań. Kończy się „tylko” na wstrząśnieniu mózgu i ogólnych potłuczeniach.
8 sierpień – Grzegorz Walasek wraca do Polski. Jego występ w sobotnim IMP i niedzielnym meczu z Unią Tarnów, ze względu na stan zdrowia, stoi pod znakiem zapytania.
9 sierpień – na godzinę przed turniejem o Indywidualne Mistrzostwo Polski Walasek podejmuje decyzję o starcie w zawodach, mimo że wszyscy dookoła mu to odradzają. Tego dnia w Lesznie musiała działać jakaś magia – inaczej nie można wyjaśnić tego co się tam działo. Adam Skórnicki zostaje Indywidualnym Mistrzem Polski a Grzegorz Walasek staje na trzecim stopniu podium! W Zielonej Górze wybucha szał radości. Spełnia się marzenie zarówno kibiców, jak i zawodnika, który wielokrotnie przyznawał, że marzy o tym by po raz kolejny stanąć na podium IMP. Zaledwie trzy dni po groźnym wypadku Grzegorz Walasek potwierdził po raz kolejny, że żużlowcy są facetami z…każdy wie, z czym.
Autor: Weronika Górnicka