Dochody: miliard 59 milionów złotych, wydatki miliard 174 milionów złotych. Deficyt oscylujący na poziomie ok. 130 milionów złotych. – to najważniejsze dane w projekcie przyszłorocznego budżetu Zielonej Góry.
Projekt przedstawił na konferencji prasowej prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki. My o zdanie zapytaliśmy radnych: Sławomira Kotylaka z Koalicji Obywatelskiej i Jacka Budzińskiego z Prawa i Sprawiedliwości.
Kotylak stwierdził, że to “trudny budżet”:
To trudny budżet, choć miliardowy, to jednak tylko 25 procent to wydatki majątkowe, a blisko 700 milinów to wydatki bieżące. Przejadamy więc własne pieniądze nie inwestując. To jest nie tylko kwestia polityki prezydenta, bo mamy zadania, które są narzucone ustawowo. Dopłacamy i do tego deficyt na poziomie 15 procent budżetu, blisko 150 milinów, to jeden najwyższych deficytów w historii. Nie wróży to dobrze, bo się stale zadłużamy.
Kotylaka zapytaliśmy również o to, czy w projekcie budżetu dostrzega jakieś plusy.
Trudno znaleźć coś optymistycznego poza rozmachem inwestycyjnym, choć nie znajduje on odzwierciedlenia w budżecie tylko w formie deklaratywnej, że powstanie obwodnica południowa i stadion. Chciałbym zobaczyć te środki, a to są tylko deklaracje.
Jacek Budziński z kolei stwierdził że to budżet, w którym miasto mocno stawia na inwestycje.
W przypadku dochodów nie ma nic nowego, bo są to dochody własne, Wydatki – standardowo najwięcej weźmie edukacja. Duży jest udział inwestycji – sięga 22 procent. To akurat uważam za dobry krok, bo inwestycje napędzają inne działy gospodarki, które funkcjonują w naszym mieście.
Budziński zwracając uwagę na inwestycje jednocześnie przestrzega, że to jednak kolejny “pandemiczny” budżet.
To kolejny budżet pandemiczny, to nie jest normalny budżet przed wybuchem pandemii gdy można pewne rzeczy było poplanować. Jedno cieszy, ze inwestycje stanowią 22 procent budżetu miasta, a to oznacza, że nie stoimy w miejscu.
Projekt budżetu trafi teraz do radnych.