Kilka dni temu Falubaz Zielona Góra rozpoczął walkę o utrzymanie w PGE Ekstralidze. W pierwszym meczu fazy Play-Down zielonogórzanie minimalnie ulegli ROW-owi Rybnik 44:46.
– Przed tym spotkaniem było sporo obaw – przyznaje Adam Goliński, prezes Zielonogórskiego Klubu Żużlowego.
Obawy dotyczyły dyspozycji poszczególnych zawodników. Przypomnę, że nie ma Oskara Hurysza – bieg juniorski zupełnie inaczej się wtedy odbywa. Rasmus Jensen cały czas z kontuzją, utykał na nogę. Jarosław Hampel nie w tej formie, którą miał, chociażby na początku sezonu. Wspomnę jeszcze o Przemysławie Pawlickim, który wraca po kontuzji, po czterotygodniowej przerwie w startach. Stąd ten mecz na pewno nie zapowiadał się dla nas optymistycznie.
Jak podkreśla Goliński, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, celem przed wyjazdem do Rybnika było zdobycie jak największej liczby punktów, a niekoniecznie zwycięstwo.
Ja chciałbym – myślę, że jak każdy kibic – żebyśmy wygrali. Żebyśmy spokojniej poszli w piątek na stadion. Niestety to było moim zdaniem niemożliwe przy naszej kiepskiej dyspozycji i świetnej dyspozycji Nickiego Pedersena. Rzeczywiście 46:44 jest dla nas dobre, bo Nicki zawalił dwa biegi. Gdyby nie to, ten wynik dla nich byłby mocniejszy i musielibyśmy zmagać się z 50:40. Wtedy mielibyśmy znacznie większy stres przed nadchodzącym meczem, niżeli mamy go dzisiaj.
Rewanż z ROW-em Rybnik w najbliższy piątek o godzinie 19:00 na stadionie przy W69.
Śledź nas
