"W Polsce najpoważniejsze zagrożenie to kleszcze, bo przenoszą chorobę odkleszczową babeszjozę. Wszędzie, gdzie są drzewa, krzewy, trawa, pacjent może się zetknąć z kleszczem i zachorować" – podkreśliła w rozmowie z PAP dr n. wet. Magdalena Ostrzeszewicz z Zakładu Chorób Wewnętrznych Małych Zwierząt warszawskiej Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Właściciele zwierząt mają do dyspozycji cały wachlarz preparatów: od zakraplanych na grzbiet środków, przez obroże, spray'e, po szczepionkę, która osłabia ewentualne objawy chorobowe.
Pierwotniak wywołujący babeszjozę m.in. u psów i kotów namnaża się w krwinkach czerwonych, powodując ich rozpad. Skutkuje to anemią, a w następstwie może nastąpić m.in. ostra niewydolność nerkowa. "Podstawowym objawem jest to, że występuje bardzo wysoka gorączka w ciągu doby po ugryzieniu. Zwierzak jest apatyczny, osłabiony, nie ma apetytu" – wyjaśnił PAP lek. wet. Michał Nowicki z warszawskiej kliniki weterynaryjnej Vet4pet. Inne objawy to blade, zażółcone śluzówki oraz ciemna barwa moczu. Jak podkreślił weterynarz, nieleczona choroba może zakończyć się śmiercią zwierzęcia.
W przypadku, kiedy zwierzę złapie już kleszcza, trzeba się go jak najszybciej pozbyć. "Jeśli się umie, można samemu go wyciągnąć" – powiedział Nowicki, dodając, że można pajęczaka wyjąć używając specjalnych "kleszczołapek". W innym przypadku warto oddać pupila w ręce weterynarza, który usunie kleszcza.
Innym zagrożeniem czyhającym na czworonogi mogą być zatrucia. Stosowane np. podczas pielęgnacji domowych ogródków nawozy czy środki ochrony roślin mogą poważnie zaszkodzić zwierzętom. Chodzi np. o preparaty na ślimaki (moluskocydy), zawierające związek metaldehyd. Psy zjadają go ze względu na odpowiadający im smak. "Trutki na ślimaki są żrące, działają kontaktowo" – ostrzegła dr Ostrzeszewicz.
Należy też pamiętać, że wiele roślin ogrodowych – jak cis czy bluszcz pospolity – jest trujących. "Rzadko się jednak zdarza, żeby psy je zjadły" – uspokaja Ostrzeszewicz, dodając, że częściej zdarza się to w odniesieniu do roślin doniczkowych.
W przypadku, kiedy właściciel podejrzewa, że zwierzę mogło zjeść jakiś trujący preparat, trzeba niezwłocznie udać się do kliniki weterynaryjnej. "Jeśli nie można pojechać do lecznicy na płukanie żołądka, to trzeba zwierzęciu podać dużo węgla. Najlepiej rozgnieść co najmniej 20 tabletek, zmieszać z wodą i dać do wypicia, bo to działa neutralizująco na wszelkie substancje" – radzi dr Ostrzeszewicz.
Objawami zatrucia mogą być np. biegunka, wymioty, ślinienie się, objawy neurologiczne.
PAP – Nauka w Polsce
Autor: www.naukawpolsce.pap.pl