Zima. Minus cztery. Maszeruję na UZet. W torebce wibruje mi telefon – wyciągam. Na ten telefon czekam od kilku dni! Chcę szybko odebrać – nie da się! Mam rękawiczki! Oczywiście łudzę się i próbuję palcem opiętym grubą wełną przesunąć zieloną strzałkę, ale nie da się, rzecz jasna.
Nerwowo ściągam rękawiczki, telefon prawie wypada mi z ręki… i przestaje dzwonić. Okej, jak dojdę w ciepłe miejsce, oddzwonię.
Zakładam rękawiczki.
I telefon dzwoni ponownie… Teraz działam sprawniej, bez idiotycznej próby odbierania wełną. Ale ściągając rękawiczki musnęłam ekran: i dałam zajęte. Mało tego, jakimś cudem poszedł gotowy sms: „Oddzwonię. Jestem w kinie”.
No comment. Tego zlecenia już na pewno nie dostanę.
Wieczór. Kładę się spać. Chcę jeszcze sprawdzić newsy, bo nawet dziś nie było kiedy.
Łączę się z netem, kładę się na boku, podparta na łokciu. Ekran w pozycji pionowej. Chłonę wiadomości. Po chwili ramię boli, więc wygodnie układam się bokiem na leżąco. Ekran obraca się na poziomy. Tylko po co?! Przecież teraz nie mogę czytać. Potrząsam telefonem, by wrócił do pionu. Wraca. Ale po chwili tracę napięcie w ręce i znowu mam poziom. Cholera mnie bierze. Szukam opcji wyłączenia tego automatycznego obracania ekranu. Wyłączam, ale co się okazuje? Że wyłączyć można tylko w opcji pion. Poziomego ekranu zatrzymać na stałe się nie da.
Noc.
Śnię jakiś słodki sen, w którym nagle dzwoni budzik. Otwieram oczy i dociera do mnie, że to mój budzik w telefonie. Ale mogę jeszcze chwilę pospać. Wyciągam rękę po telefon. Ten dzwoni coraz głośniej. Próbuję przesunąć tę czerwoną strzałkę. Za Chiny się nie da. Ślizgam bezwładnymi palcami po ekranie, w końcu się udaje, ale już oka nie zmrużę na pewno.
Tak patrzę na tego smartfona i wspominam starsze telefony. Przyciski i NIEDOTYKOWY ekran były świetne. W Internecie też mi się lepiej strony przeglądało – teraz trzeba uważać, bo jeden fałszywy ruch i jestem już na kompletnie innej stronie, polajkowałam jakąś bzdurę i zadzwoniłam niechcący do babci.
Fonie, nie jesteś smart.
Autor: KR