Choć straganów na jarmarku winobraniowym jest mniej, to i tak przez deptak przewijają się tłumy. Czy podobnie jest w przypadku hoteli? Na ile chętnie przyjezdni rezerwują miejsca noclegowe?
Niewątpliwie epidemia koronawirusa zmieniła turystyczne plany wielu osób. Na stałych klientów można jednak liczyć – uważa Axel Zientarski, menadżer hotelu Retro.
Ze względu na to, że jesteśmy dość małym hotelem, nie odnotowaliśmy jakiejś strasznej różnicy przy rezerwacjach. Wypracowaliśmy sobie już dość dużą liczbę stałych klientów, którzy wracają do nas na Winobranie. Może to jakaś delikatna różnica na zasadzie jednego, dwóch pokoi na dzień, ale nie jest to jakaś drastyczna zmiana. W zeszłym roku organizowaliśmy wycieczkę po zielonogórskich winnicach przy Odrze, w Górzykowie. W tym roku odpuściliśmy, bo do końca nie wiedzieliśmy, jak będzie wyglądało Winobranie i jak winnice będą zapatrywały się na współpracę z większymi grupami gości.
Ewelina Szydłowska, menadżerka hotelu City Boutique, zauważa, że turyści woleli rezerwować miejsca w ostatniej chwili. Nie byli pewni, czy Winobranie się odbędzie.
W okresie Winobrania akurat zainteresowanie jest duże, natomiast myślę, że zaobserwujemy spadek około 15%. Oczywiście będzie można to określić dopiero na koniec Winobrania, jednak może być mniej rezerwacji w porównaniu z latami ubiegłymi. Często w poprzednich latach rezerwacje były zakładane z rocznym wyprzedzeniem. W tym roku było jednak widać tę tendencję, że goście są bardziej ostrożni, żeby nie rezerwować wcześniej i nie wpłacać zaliczek, żeby zagwarantować sobie miejsce.
Hotelarze dodają, że ich goście przyjeżdżają do miasta po to, by spróbować wyrobów regionalnych winnic i miejscowych potraw. Są też zainteresowani koncertami i wycieczkami na winnice. W tym roku widać przewagę turystów z Polski nad tymi z zagranicy. Gośćmi hoteli w czasie Winobrania są również osoby, które zajmują się handlem w trakcie imprezy.