Kiedy świat usłyszał o tym, że ruszyły prace nad projektem, na który czekają miliony fanów fantasy na całym świecie, wszyscy z miejsca zgodnie stwierdzili – to będzie hit! Genialne zaplecze fabularne, ogromny świat, piękne krainy i ciekawe postaci pozwalały w ciemno stawiać, że to będzie doskonały blockbuster. Czy film “Warcraft: Początek” spełnił pokładane w nim nadzieje?
Fani Warcrafta długo musieli czekać aż przyjdzie ich czas na wielkich salach kinowych. Pierwsze próby pokazania widzom pięknego, magicznego świata Azeroth miały miejsce w 2006 roku, jednak twórcy gry stwierdzili, że to nie najlepszy czas na premierę pierwszej części. Musieliby wówczas stoczyć walkę z bardzo trudnym przeciwnikiem, jakim był “Władca Pierścieni”. Po 10 latach udało się nakręcić film, jednak “Warcraft: Początek” znów miał się zmierzyć z trudnym przeciwnikiem, którego chyba nikt nie byłby wtedy w stanie pobić, czyli filmem “Gwiezdne Wojny – Przebudzenie mocy.” Premierę przesunięto więc o kolejne sześć miesięcy i zdaje się, że był to dobry ruch.
Fabuła filmu opiera się na konflikcie orków i ludzi. Na początku filmu poznajemy historię orków, którzy zmuszeni są opuścić obumarłe ziemie Dreanoru w poszukiwaniu miejsca do życia. Za sprawą magii ich przywódcy Gul’dana (Daniel Wu), orkowie przechodzą przez portal, przenoszący ich do tętniącego życiem świata Azeroth. Osiedlając się w nowej krainie orkowie sieją zniszczenie, doprowadzając do konfliktu z ludźmi. Ale nie myślcie, że tak jak w większości filmów fantasy orkowie są bezwzględni i źli do szpiku kości. Są wśród nich także pozytywni bohaterowie jak wódz klanu Lodowego Wilka – Durotan (Toby Kebbell) czy pół-ork – pół-człowiek Garona (Paula Patton). Widzowie poznają również, bohaterów drugiej strony tego konfliktu, czyli ludzi. Król Llayne (Dominic Cooper) reprezentuje sobą to, co w świecie ludzi jest najszlachetniejsze, zaś dowódca wojsk Anduin Lothar (Travis Fimmel) cechuje się racjonalnym myśleniem. Potężny mag Medivh (Ben Foster) zdaje się być dla widza największą zagadką.
Sceny bitewne utrzymane są na bardzo wysokim poziomie, w niektórych momentach dzięki technologii 3D, widzowie mogą odczuć siłę nadchodzącego ciosu na własnej skórze. Za muzykę do filmu odpowiedzialny jest Ramin Djawidi i trzeba przyznać, że idealnie oddaje ona klimat walki. Wielkim plusem filmu jest poziom CGI, bo orkowie stworzeni komputerowo są naprawdę wspaniali, wręcz dopracowani do perfekcji. Nie ma tutaj tanich przebieranek rodem z “Władcy pierścieni”, jest za to solidne komputerowe rzemiosło. Lokacje takie jak m.in Ironforge czy Stormwind sprawiają wrażenie żywcem wyjętych z gry, a to na pewno ucieszy wszystkich fanów. Akcja filmu pędzi jak szalona, ale niestety odbija się to na fabule. Dla kogoś, kto nie zna świata Warcrafta może to być problem. Niestety reżyser (Duncan Jones) w niektórych momentach zamiast wytłumaczyć widzowi, kim jest dana postać i jakie ma znaczenie, po prostu wrzuca kolejny bieg i akcja pędzi dalej.
Do największych minusów trzeba zaliczyć grę aktorską, która wypada słabo. Widząc, co w tym filmie pokazał Travis Fimmel, można odnieść wrażenie, że może mieć problem żeby kiedykolwiek “wyjść z butów” Ragnara z “Wikingów”. Zmanierowany Ben Foster jest chyba największą pomyłką w obsadzie filmu, a wyraźnie zagubiony Dominic Cooper tylko potwierdza, że poziom tej trójki pozostawia wiele do życzenia. Aktorzy i ich emocje bledną na tle tego, jak przekonująco prezentują się orkowie – a powinno być odwrotnie.
Jeśli oczekujecie, że w filmie znajdziecie wierne odwzorowanie tego, co możecie znaleźć w książkach, to przygotujcie się na zaskoczenie. Film na pewno doczeka się kontynuacji, a zebrane doświadczenie może zaowocować czymś wspaniałym, czyli tym, czym miał być “Warcraft: Początek”.
Ocena: 6/10
Autor: Dawid Zmyślony